No i długi weekend majowy za nami.
Jednak udało nam się pojechać na działkę, mimo wielu przeciwności.
Ale wyjeżdżaliśmy w deszczu i wróciliśmy też w deszczu.
Noce były zimne, zwłaszcza z niedzieli na poniedziałek. Brrr...
Zaczęło się Święto Kwitnącego Rzepaku

cdn. ...
W zasadzie tylko w niedzielę (przeciwnicy pracy w niedzielę niech tego nie czytają

)
udało mi się solidnie popracować. Jak zwykle zaczynałam 10 prac, bo każda wydawała
mi się pilna. No i zrobiłam duży błąd, bo powinnam odchwaszczać kawałek i od razu sypać korę,
a chciałam najpierw wszystko porobić, a potem przykryć korą.
W efekcie do końca nie jest ani jedno zrobione ani drugie.
Ale tak to jest, gdy chce się miesięczną robotę zrobić w jeden dzień.
Oprócz odchwaszczania (była to kropla w morzu oceanu i obawiam się, że jak
następnym razem przyjadę, to znowu będzie ocean), poprzesadzałam jeszcze
część niedobitków (i tak jeszcze trochę zostało), w końcu posadziłam tujkę, jałowiec,
i paulownię, które cały zeszły rok na to czekały zadołowane w doniczkach.
Paulownia miała już takie wielkie korzenie, że przebiły doniczkę (żałowałam, że nie
miałam czasu na pstryknięcie fotki).
Podcięłam ligustr i wsadziłam patyczki do ziemi - zobaczymy czy coś z tego będzie.
Podcięłam również krzaczek lawendy - gałązki zmarzły, ale oddbiła z ziemi.
Zrobiłam porządek z paromi jeszcze bylinami (ale i tak to nie koniec).
Zajmowałam się kompostem, pogadałam z padalcem, posłuchałam śpiewu ptaków,
szukałam na niebie jaskółek, ale w moje strony jeszcze nie przyleciały.
Zrobiłam parę odkryć i zmarnowałam dwie rośliny.
Na działce jest zielono-biało-żółto (to jeśli chodzi o rośliny, bo o części budowlanej
lepiej nie mówić).
W trawie wyrosło pełno przywrotników
Najpiękniejszy moment paproci
Łubin świetnie zniósł przesadzanie. W chwastach na warzywniaku znalazłam
mu do towarzystwa jeszcze dwa.
Kamień zarósł już przetacznikową czuprynką
A to moja podgolona lipa ze starym zydelkiem, który pewno niejedno przeżył
Ufff... za długo chyba piszę i wklejam ,i juz mi chciało "zjeść", to co napisałam.
Na razie więc kończę.