Dzisiaj zebrałam się na odwagę by zajrzeć do mini szklarenki. Uf, prawie wszystko jest w
porządku. Phormium czyli len nowozelandzki dobrze wygląda, wszystkie szczepki róży
już wypuściły nowe listki, nawet jedna szczepka ołownika plumbago przeżyła i jest
dalej zielona. Druga niestety padła. Źle wyglada malutkie Zantedeschia aethiopica
całe zeschnięte z suszy fizjologicznej bez podlewania. Zeschła też Rosplenica purpurowa
pennisetum setaceum 'Rubrum' ale mam nadzieję że to normalne i jeszcze wypuści z podłoża.
Pięknie się miewa za to Agapant afrykański.

Wyglada jakby jeszcze urósł i wyzieleniał. Nie tak jak w zeszłym roku jak zachciało mu się
kwitnąć mi w lutym w domu i tylko jednym miernym kwiatkiem za to latem wcale nie zakwitł.
Nie wiem co jeszcze wyjdzie z Crinum powellii bo wszystkie liście uschły. Może cebula
nie jest uszkodzona przez mróz i jeszcze odbije. Jak na razie marnie wygląda.
W sumie nie jest źle w szklarence. Za to opatulony bodziszek maderski który został na tarasie
bo bardzo był wielgachny, nie dał rady.

zielone więc nic im nie jest pod agrowłókniną. Z całą resztą zobaczymy w marcu jak sobie
dały radę tej zimy. Ale w przyszłym roku nie bedę już ryzykowała z ciepłolubnymi których
nie ma gdzie przechować.

Mam nadzieję że u Was pomimo ostrów mrozów nie ma dużo strat i ogrody z tarasami zazielenią
się niedługo.