Aniu, dzięki za wsparcie w chorobie, dziś właśnie na potwierdzenie Twoich słów zaszalałam i zakupiłam kolejną ślicznotę, najdroższy phalaenopsis w moim życiu, dwupędowy, dość drobne kwiatki, ale jakie..! W ciapki!!

Stałam w LM chyba z półtorej godziny, najpierw wybierałam długo spośród jednopędowców, a jak już dokonałam wyboru, w drodze do kasy, mijałam regały z dwupędowymi i chciałam tylko spojrzeć i.. spędziłam tam kolejne 45 minut. Oglądałam w sumie 5 egzemplarzy a tylko 2 wzorki, ciapki i fioletowe żyłki, oba cudne i naprawdę nie umiałam się zdecydować. Oglądałam każdy korzonek i listek, liczyłam kwiaty i pąki, w końcu wybrałam po jednym z każdego wzoru i tak stałam i stałam, i chyba czekałam na cud, dzięki któremu będę mogła kupić oba. Niestety. W końcu wzięłam tego w ciapki, mąż już na mnie krzyczał i jakoś dziwnie obsługa zaczęła krążyć wokół nas, nie wiem o co mnie podejrzewali, ale najwyraźniej im podpadłam. Może nie widzieli jeszcze takiej wariatki która przez godzinę gapi się na 3 takie same kwiatki i nie umie się zdecydować, jak już jeden odłoży na półkę, mija chwila i znów go wstawia do koszyka i ogląda od nowa, jakby to był wybór wagi życia i śmierci...
Właściwie sama uważam że jestem trochę walnięta w tej kwestii, ale co zrobić... Tak to już z nami jest ;)
Zdjęcia wkrótce
