
Na wiosnę planuję przesadzenie ich zgodnie z zebranym przez ten czas doświadczeniem. Bo czasem zdarzyło mi się posadzić w jednej donicy kaktusy o zupełnie różnych zapotrzebowaniach na podlewanie, np. te z białym puchem w III donicy. Wówczas na razie radziłam sobie tak, że okolicy tego kaktusa nie podlewałam wcale i tylko z zasobów z boku (a właściwie z dna ;) ) czerpał sobie wilgoć. Właściwie to tylko "żywe kamienie" straciłam i ich nigdy nie wkładaj razem z innymi.
Dlatego te małe ogródki, które zakładałam teraz ostatnio podzieliłam na dwie części sukulentową i aloesowo-haworcjową.
Planuję wiosną do największej przesadzić wszystkie zgromadzone opuncje, do drugiej mammillariowate, a resztę do trzeciej. Kilka kaktusów z donic powędruje do oddzielnych doniczek, bo tak się rozrosły, że by zrobić z nich ogródek, to jakiejś wanienki by potrzebowały

Nie mogę stwierdzić, czy to, że rosną w kupie wpływa pozytywnie na ich wzrost, ale czytałam gdzieś, że to wpływa pozytywnie na ich system korzeniowy. Rosną jak głupie, ale też ja o nie lepiej dbam, mam dla nich więcej czasu i spędzają lato na dworze. Tak, że to pewnie efekt wszystkich tych czynników razem.
Mam w tej chwili 43 różne kaktusy i sukulenty (niektórych po kilka sztuk) i nie wyobrażam sobie zabiegów z 43 doniczkami

Jeśli chodzi o doniczki do kaktusów, to wybór jest kiepski w sklepach, przeważnie tylko te wanienkowate, a mnie by się marzyły różne inne kształty. Widziałam kiedyś taką doniczkę składającą się z trzech części o piętrowych wysokościach. To by można fajnie zagospodarować, ale cena mnie powaliła - 85 zł i sobie odmówiłam.
Ale jak bym teraz zakładała, to raczej skłoniłabym się do koszyczków. Widziałam katalog tak pięknych koszyków, w różnorodnej kolorystyce i wzornictwie, łącznie z lejkami i innymi kształtami do zawieszenia na ścianach i u sufitu. Wprost rewelacja. Trzeba by tylko przemyśleć rozwiązanie z odprowadzaniem nadmiaru wody. Z drugiej strony nie przypominam sobie bym kiedykolwiek miała nadmiar wody w podstawkach pod kaktusowymi doniczkami, choć otwory przecież mają, ale w końcu nigdy nie podlewa się ich aż do kompletnego zalania.
Hmm, trzeba by pomyśleć jak to rozwiązać.