Moje drogie cieszę się, że do mnie zaglądacie. Jednocześnie przepraszam, nie mam takiej obecnie werwy i siły na aktywne uczestnictwo na forum. Upały mnie wykańczają, do tego duchota okropna. Wczoraj niby było fajnie, deszczyk zawiewał, nawet koło 14 zaczęło padać, podlało tak koło pół godziny zawsze to coś dla spragnionej ziemi. Cały wczorajszy dzień byłam zajęta miałam gościa. Koło godz 18 myślę pójdę z trawników wyrwać chwastnicę ( nie za bardzo jestem przekonana jej prawidłowej nazwy, bo wg mnie to chyba jakaś jej niska odmiana, zrobię zdjęcie) kilka wiader wyrwałam w tym czasie słońce zaczęło intensywnie prażyć w momencie poty mnie oblały. Myślę nie poddam się jeszcze kawałeczek, ostatnia trawka. Zauważyłam, że jak opętana zaczęłam pracować, coraz więcej, więcej, stwierdziłam dość, poprosiłam męża, żeby stanął i ja do niego trawę powyrywam, aby nie pozwolił mi nic więcej zrobić.
Dzisiejszy poranek oczywiście ze słoneczkiem, koło 7 dało się żyć więc po podlewaniu zabrałam się za dalsze wyrywanie trawy z trawnika ( jak to fajnie brzmi

), tradycyjnie wyniosłam jej kilka wiaderek na kompost. Liczyłam, że więcej zrobię, nie dałam rady, jak zawsze cała mokra wróciłam do domku. Teraz trawnik ma puste dziury, wygląda jak zrujnowany, trzeba będzie go odnowić. Mąż podsunął pomysł, koło września przeprowadzimy wertykulację, mech, suche źdźbła zostaną wyrwane. Kupimy kilka worków ziemi uniwersalnej ( torf odkwaszony na naszych piaskach nie sprawdził się) wymieszamy w betoniarce ziemię z przesianym kompostem i nasionami trawy i taką mieszanką obsypiemy trawniki, później zwałujemy, może w końcu nam zacznie trawa rosnąć.
A teraz na bok plany, myślenie- czas zająć się kuchennymi sprawami.
Zapomniałam się pochwalić, wczoraj otrzymałam nagrodę, mam profesjonalny opryskiwacz MAROLEX
tara tak myślę, że kolor mi zmieniły pracowite owady, coraz więcej mam takich roślinnych niespodzianek
Kasiu cały czas coś w kuchni wkładam do słoików, teraz na etapie są pomidorki, muszę zacząć trzeć antonówki na szarlotkę i też do słoików. Jedna gałąź w jabłonce się rozszczepiła, dobrze, że zauważyłam mąż podparł, trzeba będzie ją wyciąć, nadmiar jabłek jest nie do przerobienia
Gęsiarka nadal odmaka, dziś specjalistę od czyszczenia garów nagonię do pracy
Znam większe królowe pomidorowe, ja to taki amator. Marta- koziorożec ona ma plantację do pozazdroszczenia.
Nawet nie wiedziałam, że wczoraj imieniny obchodziły moje imienniczki, ja jestem solenizantka lutowa, ubolewam, że w zimie mam imieniny bo prezentów roślinnych wtedy nie dostaję. Za życzenia dziękuję

będą na zaś

deszczyk nadal potrzebny, bo wczorajszy przyniósł nadzieję, ale ona szybko zgasła razem z deszczem poszła dalej.
marta64 nie mam ostatnio na nic czasu, biegam jak opętana. U nas w tę niedzielę są dożynki pomagałam robić wieniec, obiecałam koleżankom upiec dwa placki. W niedzielę jadę na spotkanie forumowe placek obowiązkowo przywiozę, a ponieważ moi panowie to łasuchy, aby nie wpadli na pomysł ukrojenia jakiegoś, dziś im upiekę inny

Jeszcze jakiś obiad muszę wymyślić szybki.
Rudbekie są piękne dla mnie to kwiaty zapowiadające nadejście jesieni.
Zdjęcie, o które pytasz to kosmos pełny, mam go z nasion gazetowych przyklejanych w Irlandii jako gratisy.
No widzisz już powoli się przekonujesz do otwarcia wątku. Wklejanie zdjęć i mnie stwarzało wiele problemów, nauka szła mi topornie

ileż łez, kłótni było. Syn - informatyk nie mógł zrozumieć, że pewnych informacji nie przyswajam, musiał koło nas stać wtedy negocjator mój mąż, który czuwał nad naszymi emocjami

dziś się z tego śmiejemy, dalej pewnych spraw w obsłudze kompa nie wiem, ale jest dobrze, daję radę.
Aniu szukaj tak naprawdę te liście najładniejsze, bo kwiaty za bardzo dekoracyjne nie są. Rudbekie zaszalały, nawet powiem za dużo ich zostawiłam na rabatkach, trzeba było więcej jednorocznych siewek wyrzucić.
Mam kilka marcinków, które same się wysiały, trzeba je będzie wyrwać, nie powtarzają cech rośliny matecznej, kwiaty malutkie kolorki tak wymieszane, toż ja takich odcieni nie mam.
hortensja Little Lime w trzech ujęciach
