
I co ja mam pisać, jestem dalej na zwolnieniu, jest już w miarę dobrze, ale mój lekarz stwierdził, że to jeszcze nie czas do pracy, jeszcze muszę wytrzymać trochę, może już przyszły tydzień będzie pomyślny

Pogoda ostatnio była całkiem ładna i parę razy na dwór wyszłam, udało mi się nawet M namówić na małą wycieczkę na działkę, ale to tylko dlatego się zgodził, bo wodę odkręcali i trzeba było być po prostu.
Ostatnio przez kilka dni mięliśmy ciekawego gościa koło bloku, my ciągle jakieś zwierzaki mamy, a to lis, a to kuna, borsuk, a teraz to był koziołek. Koziołek siedział przez kilka dni na zamkniętej działce, która jest blisko naszego budynku mieszkalnego, M przynosił mi wieści jak się ma koziołek, ale z jego opowiadań wynikało, że on jest jakiś osłabiony, nie uciekał od M, wręcz podchodził tak jak by szukał pomocy, wyszłam więc ja na dwór żeby ocenić sytuację no i faktycznie jak podejrzewałam, koziołek potrzebował pomocy na już, wczoraj więc uruchomiłam różne kontakty i udało się umieścić koziołka w ośrodku rehabilitacyjnym dla dzikich zwierząt, mam nadzieję, że maluch ( trzylatek jak określili Ci co po niego przyjechali) był tylko osłabiony i po postawieniu go na nóżki zostanie wypuszczony na wolność, będę pilotowała sytuację

Lucynko, Maryniu, Jadziu, Małgosiu Margo, Małgosiu Clem, Dorotko, Marysiu, Danusiu, Max, Stasiu dziękuję Wam pięknie za życzenia, pozdrawiam i życzę zdrowia i spokoju w ten trudny czas


Dziewczyny i chłopaki, na szczęście na działkę można jeździć więc jak tylko wyzdrowieję to pojadę i będę szaleć, to jest moje najlepsze lekarstwo na wszystko

To co udało mi się uwiecznić na zdjęciach z jedynego pobytu na działeczce














Zimą u nas śniegu nie uświadczyliśmy, a wczoraj mięliśmy i deszcz, i grad, i śnieg z takiej chmury, co za pogoda


Na koniec to jest właśnie koziołek uratowany wczoraj

