Dziś się strasznie nagrabiłam -, wybrabiałam kamienie, zanurzając zęby grabi dość głęboko w ziemię. Spieszyłam się, żeby zdążyć do 15.00, bo potem zapowiadali deszcze. Potem jeszcze lekkie zagrabienie z góry (żeby zgarnąć te resztki wyciągnięte na wierzch), która to czynność jest lekka i przyjemna w porównaniu z tą pierwszą. Skończyłam w końcu o 16.00, ale zrobiłam całkiem spory kawałek

Być może zrobiłabym więcej, gdybym miała więcej siły
Potem lunęło straszliwie i działka, a szczególnie ten obrobiony kawałek zatonął, bo jest niżej. Nic się nie da tam porobić przez najbliższe kilka dni, zwłaszcza, że jutro też ma ostro lać
Postaram sie jutro wrzucić zdjęcia
Aaaaa.... trawka mi się poprawia

Dziś ze zdumieniem odkryłam, że kolor się wyrównuje, zanikają wyblakłe, pożółknięte miejsca i całość nabiera ładnego kolorku
Nie wiem, co podziałało - Dolomit i następnego dnia azot (ale azotu, jak i Azofoski używałam już wcześniej, i było kiepsko), czy zmiana kosiarki. Może wszystko naraz
Teraz sie żegnam, bo padam na pysk
