Długi weekend był dość intensywny ogrodowo i nie tylko

W piątek 1 maja pojechaliśmy z mężem po długo wybierane rośliny do szkółki pod Kłodawą. Szkółkę poleciła mi Iga i jestem jej bardzo wdzięczna

Właściciel faktycznie przesympatyczny, szkółka największa jaką widziałam w życiu, ogród przydomowy właściciela piękny (niestety nie miałam ani aparatu, ani czasu, żeby coś uchwycić

)
To nasze zakupy w kilku ujęciach
W ubiegłą niedzielę mąż przywiózł mi ze Słowacji zamówione jesienią hosty i liliowce, teraz te zakupy, mam więc sadzenia na co najmniej miesiąc, biorąc pod uwagę fakt, że pod każdą roślinę trzeba wymienić podłoże...
W sobotę od rana dalszy ciąg akcji przesadzania wrzosów. Teraz już na dobre ruszyły, widać śliczne młode przyrosty.
Niestety nie wszystkie udało się przesadzić, bo tajemniczo zniknęło mi ok. 200 doniczek

Najprawdopodobniej wiatr je porwał, bo nic innego mi do głowy nie przychodzi...
Równolegle Kuba z bratem wozili ziemię z bagna i kamienie na umacnianie kolejnych fragmentów skarpy. Kawał dobrej roboty
