To teraz, jak prosiła giza, kilka słów o nawożeniu i opryskach.
W zasadzie najważniejsza sprawa to przygotowanie miejsca pod sadzenie róży!!!
Staram się wykopać dołek do 50cm głębokości i wypełnić go dobrą ziemią z
kompostem, obornikiem (rozłożonym), torfem, ewentualnie gliną z dodatkiem jakiegoś nawozu naturalnego ( dodaję wióry lub mączkę rogową ). Przy sadzeniu nigdy nie dodaję nawozów szybko działających. W pierwszy sezon
róża ma za zadanie dobrze się zakorzenić!!!
Jesienią obsypuję krzewy rozłożonym kompostem, który potem na wiosnę rozgarniam wokół nich. Po rozpoczęciu wzrostu podsypuję co 3 tyg. nawóz do róż do końca czerwca. W razie niedoboru składników (co widać po liściach) zasilam nawozem rozpuszczanym w wodzie do podlewania.
Dodam jeszcze, że do kompostu dodaję nawóz króliczy, który przyśpiesza rozkład materii organicznej i wzbogaca kompost.
Opryski stosuję wg potrzeb.
Na choroby grzybowe: Bayleton, Rubigan lub Saprol, w zależności od choroby.
Na szkodniki: Fastac, Decis, Confidor, Mospilan.
Jeśli porażenie chorobą czy szkodnikiem jest małe stosuję metody naturalne, np. spryskiwanie mszyc wodą, przycinanie porażonych pędów itp.
Jeśli jakieś krzewy są mało odporne na choroby lub słabo rosną z jakiejś przyczyny - usuwam je, aby nie zarażały innych róż.
Stare odmiany róż (gallica, alba, centifolia, damascena) są stosunkowo podatne na mączniaka późnym latem. Taka już ich uroda. Wystarczy lekko przyciąć lub oberwać kilka chorych listków. Te krzewy są silne! Poradzą sobie!

To tak ogólnie

Chętnie odpowiem na Wasze pytania i wątpliwości. Jeśli ktoś nie ma odwagi na forum to piszcie na PW.
