Miło mi
Jolu. Dobrze że u Ciebie tak się skończyło. U mnie jest tak że mieszkamy w środku pól i łąk, daleko od wsi , tu żadne siedlisko nie jest ogrodzone i jak ma się psa to od małego trzeba uczyć żeby się nie szlajał i nie włóczył się. Mądry pies tam siedzi gdzie go karmią i rozpieszczają.
A tamci sąsiedzi to patologia, oni do policji są przyzwyczajeni. Ten sąsiad jest psychicznie chory, odwala czasem takie maniany że policja jest u nich częstym gościem i wrażenia nie robi.
Zabrali mu prawo jazdy za jazdę po spożyciu alkoholu a on nadal jeździ autem. Lepiej z nimi nie zaczynać bo za blisko mieszkają.

Pies nie jest duży, taki średni, raczej nie groźny ale młody i durny.
Ja swoje psy uczę od maleńkiego że na ogród wstęp wzbroniony. Mój Bubuś najmłodszy ma pół roku i dochodzi za mną do kurnika i tam się kładzie i obserwuje co robię, czeka cierpliwie kiedy skończę . Starsze psy od razu wiedzą kiedy idę na ogród, nie wiem jak to poznają i nie idą w tedy za mną.
Pomidorki przez dwa dni w domu jakoś poszły w górę. Przetransportowałam je z powrotem do tunelu , chyba nie będzie już przymrozków.
Ijuński ładnie się rozrusł.
Chciałabym zacząć wysadzać ale pogoda odstrasza. Może jutro chociaż kilka do worków wysadzę.
Jeszcze jedno mi nie daje spać, czy piwonie powinny już mieć pąki kwiatowe? Na moich jakoś nie widać na razie , albo kolejny rok bez kwiatów będzie.
