kuneg, absolutnie podzielam Twoje doświadczenia z winobluszczem pięcioklapowym. Bardzo ryzykowne jest sadzenie go u siebie. Chociaż jesienią, przebarwiony, nie ma sobie równych, to po kilku latach nie można się go pozbyć, bo odrasta z najmniejszego pozostawionego w ziemi kawałka. Tak mi się zdaje, że chyba w niektórych krajach znajduje się on na liście roślin zakazanych, ale nie jestem pewna, czy to o niego chodzi.
neferet, tak Małgosiu, ten mój winobluszcz trójklapowy rośnie także od północy i wygląda równie pięknie. No może jest trochę bardziej zielony wiosną. W pierwszych latach, kiedy to zimy były srogie, trochę obmarzał. Potem się odradzał, i tak w kółko. Ale gdy był już starszy, a i zimy z czasem złagodniały, jest niezawodny. Ja Ci go polecam.
Bobeczko, witaj! Ja faktycznie to głównie o różach myślę, ale przecież i towarzystwo dla nich jest konieczne. Ładnie wyglądają razem z bylinami, a kiedy róże mają przerwę w kwitnieniu, to właśnie na tych towarzyszących można zawiesić oko. A przekonałam się ostatnio, że marcinki dobrze u mnie rosną, więc chyba zacznę z nowym sezonem dzielić je i sadzić gdzie się da. Zwłaszcza te niskie odmiany, bo wysokie mają brzydkie nogi i niespecjalnie to wygląda. Nie mam tego, o którego pytasz. Pewnie go widziałaś gdzie indziej. Zresztą mam niewiele marcinków, bo je dopiero niedawno odkryłam.
Cieszę się, że do mnie zajrzałaś. Pozdrawiam serdecznie
pelagia, ta niechęć do pnączy na murach to chyba wynika stąd, że kiedyś uważało się, że niszczą elewację, i faceci się boją, że będą mieli problem. A tak wcale nie jest. Podobno takie pnącze ma nawet korzystny wpływ na ścianę. A na pewno zimą ociepla wnętrze, a latem chroni przed upałem. Czytałam o tym w kilku źródłach.
Ale że mężuś traw nie lubi? To ciekawe.
A propos Waszych gołębi, to czy one nie nadają się do zmniejszenia pogłowia ślimorów?
Miriam, ale Mireczko, mi niespodziankę zrobiłaś

Nie miałam pojęcia, ze tak mi towarzyszysz wirtualnie. Jestem mile zaskoczona, że tak całościowo znasz mój wątek i pamiętasz o poszczególnych roślinkach. Czasem odnoszę wrażenie, że to co piszę, już prawie nikogo nie interesuje i pora iść na forumową emeryturę lub, jak Ty to ujęłaś, na separację. Jednak dzięki takim wpisom jak Twój przekonuję się, że jednak warto się dzielić ogrodniczymi doświadczeniami. Dziękuję Ci bardzo
Pytasz o
perovskię. Wiesz, jakoś nie jestem nią zachwycona. To znaczy nadal się zachwycam jej zdjęciami z innych ogrodów, ale u mnie ona jakaś taka niewyględna. Słabo rośnie, kładzie się, jest taka miotłowata. Moja gleba jej nie pasuje. Za wilgotno.
Mniszki owszem wykorzystuję. Robię syrop, który ma ponoć zdrowotne właściwości. Właśnie mi przypomniałaś, że muszę go przynieść z piwnicy, bo pora na konsumpcję już nadeszła.

Moje
krwawniki były ładne dwa lata, ale potem chorowały na grzyba i niektóre w końcu zanikły. Ale fioletowy się rozrósł i ma się dobrze.
Zapraszam Mireczko do dalszych wizyt, mam nadzieję, że wiosną znów się będzie działo
Mam jeszcze trochę przeterminowanych zdjęć, więc może je tu wstawię, żeby było bardziej kolorowo w wątku.
