Chciałbym, żebyście pomogli mi zidentyfikować problem z (wiadomo) pomidorami. Wygląda mi to na miks wszystkich możliwych chorób i zakażeń, jednak najbardziej wygląda mi to na ZZ; przed dwoma tygodniami zauważyłem pierwsze oznaki chorób (no i objawy braków, ale te rozpoznaję). 26.07.2023 zrobiłem oprysk siarczanem miedzi 0.5% tylko zarażonych krzaków. Przez najbliższe dni nic nadzwyczajnego się nie działo. Stan na 27.07.2023:




02.08.2023 jadę na urlop, zostawiam ogród pod opiekę rodzinie, wracam 12.08.2023, akurat na koniec ulew (nie zasłużyłem widocznie) i zaczynają się upały. Wszystko wygląda nieźle, jakoś bardzo się nie pochorowało pod moją nieobecność, inne krzaki (wcześniej zdrowe) pokazały podobne schorzenia na liściach, dlatego zdecydowałem się opryskać wszystkie krzaki siarczanem miedzi 0.5% dnia 13.08.2023. Zerwałem czerwone pomidory. Piękne, nic na nich nie ma, za wyjątkiem tych z czterech krzaków, które chorowały już przed wyjazdem:


Na niektórych krzakach zauważyłem niedobory, ale przez ostatnie 2 tygodnie dostawały tylko wodę (deszcz + "sieciową" jak nie padało) i w niewiadomych mi porcjach (nawet owoce popękały)... Opiekun niekoniecznie się zna, miał tylko podlewać, ale i z tym jak widać różnie było. Nic dziwnego moim zdaniem; na różnych krzakach i owocach spękania, brak potasu, magnezu, wapnia itp.:





No i zaraz zaczynają się problemy... Dziś (15.08.2023) podobne plamki są praktycznie wszędzie (tylko w szklarni jest bez):






Poodcinałem najbardziej zarażone liście, ale pewnie już za późno, żeby to odratować... Tak jak wspomniałem, najbardziej wygląda mi to na ZZ (przed wyjazdem była też chyba cętkowatość na 3 zdjęciu w 1 rzędzie), deszcze zrobiły swoje, dodatkowo obstawiam na problem z podłożem - pH w okolicy 7 (mierzone 3 różnymi domowymi metodami), przed sadzeniem wymieszałem je z torfem kwaśnym i granulowanym kurzeńcem, w czerwcu przesadziłem trochę z azotem (gnojówka z pokrzyw, podlewane 10%, opryskiwane 5% na przemian co tydzień), przez wysokie pH słabo było z przyswajaniu fosforu, a dalej to już niedobór gonił niedobór... Czasami podlewałem Targetem organicznym pomidor+ogórek 1%. Nie wiem jak z wapniem w glebie, nie dawałem niczego z wapniem przez wysokie pH, bałem się że to pogorszy sprawę, ale na niektórych owocach pojawiła się sucha zgnilizna wierzchołkowa, czego nie do końca rozumiem

Dziś stoję przed decyzją - zerwać wszystko, posegregować chore/zdrowe i na słońce, zerwać tylko chore, czy może tylko zdrowe? Pomidory uprawiam samodzielnie już kilka lat, w tym roku pierwszy raz także pod chmurką i powiedzmy, bardziej świadomie, bo przeczytałem wiele książek o pomidorach, nawożeniu, niedoborach, próbuję przycinać, ogławiać, obserwować itp. w przeciwieństwie do poprzednich lat - "posadź, podlej czasem gnojówką i jakoś będzie"

Jako ciekawostka dodam, że w ramach eksperymentu odseparowałem po 2 krzaki (w szklarni i pod chmurką), które nawożę tylko nawozami sztucznymi (YaraMila Complex, YaraTera Kristalon Czerwony/Pomarańczowy, Calcinit itp.) starając się robić to zgodnie z zaleceniami producenta. Niestety, zaraza zdaje się nie wybierać i chyba te 2 podchmurne krzaki też dopada

Jak ktoś przeczytał całość - bardzo dziękuję
