@ Pelagia – Lubię astry chińskie. Zwłaszcza odkąd zacząłem wysiewać do skrzynki w marcu i wysadzać na miejsce stałe w maju. Bo wcześniej, jak siałem wprost do gruntu, to była straszna loteria i niejednokrotnie nie wyrosło mi nic… Ostróżka mnie zaskoczyła terminem kwitnienia… Bo to nawet nie jest to, że powtarza kwitnienie (taką jedną też mam, ale nie wrzucałem fotek), o nie. To jej pierwsze kwitnienie tego roku. A co do podlewania – jak chcę to zrobić porządnie i mieć na dłużej święty spokój, no to muszę na tych dwustu metrach kwadratowych spędzić około pięciu godzin. Szczęśliwie mam glinę (choć kredową), więc jakoś to wilgoć trzyma nawet… Że komputer z 2005 ciągle się nadaje do użytku teraz, jestem naprawdę zaskoczony. W momencie zakupu musiała to być maszyna o potwornie dobrych parametrach… Bo przecież wraz z upływem czasu najbardziej podstawowe rzeczy – jak sam system operacyjny czy przeglądarka internetowa – zaczynają zjadać coraz więcej zasobów… Mój pierwszy komputer miał 128 MB RAM… Kolejny 512 MB… Dziesięciolatek, który dostał piorunem już 4 GB… Ten najnowszy 16 GB…
@ Jarha – Jak zaczynałem przygodę z ogrodem, więcej miałem rabat z jednorocznymi niż z bylinami. Wszyscy doświadczeni ogrodnicy mówili mi, że z upływem lat ten trend się odwróci, a ja miałem ochotę pukać się po czole, no bo jak to, niby czemu, przecież jednoroczne takie piękne…

W tej chwili jednorocznych zostało mi już tylko półtorej rabaty… No co tu dużo mówić, rację mieli doświadczeni ogrodnicy, że może i jednoroczne piękne, ale wraz z upływem czasu człowiek coraz bardziej docenia względną bezobsługowość rabat bylinowych…
@ Lisica – Nie podoba mi się lawenda, to i nie gości u mnie w ogrodzie. A co do warzyw – jedyne warzywa, jakie uprawiamy, uprawiamy nie do jedzenia, ale ze względu na kwiaty – wszak fasola, groch, bób czy ciecierzyca naprawdę pięknie i dekoracyjnie kwitną. Nie mam miejsca na warzywa na tych dwustu metrach kwadratowych. Inna rzecz, że warunki glebowe tutaj takie, że i tak by z tego nic nie było. Raz żona posiała pomidory. Kwiatów trochę było, ale owoce całe dwa, z czego, jeden odpadł zanim dojrzał. Zawsze też chciałem zobaczyć jak kwitnie kalafior, więc posiałem kalafiora rok temu. Kwiatostan miał wielkość dwuzłotówki. Kapusta głowiasta, którą ktoś kiedyś mi podarował również żadnych główek nie stworzyła, wyglądała zupełnie jak dzika kapusta znana z rycin w podręczniku do biologii…
@ Madziagos – O, no popatrz, jaki zbieg okoliczności. W tym samym roku w te same wakacje spotkała nas ta sama niemiła przygoda z piorunem i komputerem w roli głównej.
Poniżej już jesiennie, oj jesiennie.
Colchicum cilicicum


Cyclamen hederifolium

Hibiscus moscheutos
Pozdrawiam!
LOKI