
Słoneczko mnie dzisiaj dopieszczało, toteż zafundowałam sobie spacerek na ryneczek. W sumie to poszłam do marketu po nową mysz komputerową, a stamtąd do ryneczku dwa kroki. To sobie połaziłam, pooglądałam stragany i stoiska, ale na niczym dłużej oka nie zawiesiłam i do domu przyniosłam tylko tę myszkę.
Zaczęłam powolutku myśleć o świętach, które chciałabym wreszcie spędzić w dużym gronie rodzinnym. Czy się to uda? Nie wiem. Najstarszy syn znowu na kwarantannie, bo w pracy wykryto koronawirusa, najmłodszy swój przyjazd uzależnia od najstarszego, bo nie chce sobie kupić auta z powodu braku miejsca do parkowania, a boi się ryzykować jazdy autobusem. Jeśli sytuacja się nie poprawi, to zostaje nam tylko Paweł, który na szczęście mieszka bardzo blisko. Wprawdzie pracuje zdalnie, ale synowa jako opiekunka niepełnosprawnych odwiedza kilka domów codziennie.
Pewnie za wcześnie się zamartwiam, ale bardzo brakuje mi spotkania w pełnym składzie. Latem pogoda była dziwaczna i tylko cztery razy spotkaliśmy się przy grillu.
Żeby choć na działce coś się działo, jednak o tej porze roku to już marzenie ściętej głowy.
Danusiu - moje róże dopiero późnym latem zaczęły produkować dużą ilość pąków i kwiatów, dlatego ostatnie pąki ścięłam podczas ostatniego pobytu na działce.

Znalazłam jeszcze inne wskazówki w temacie uprawy zwartnicy. Wydaje mi się, że dość przystępne:
https://www.zielonabombonierka.pl/hippe ... elegnacja/
Stosuję włókninę od lat i nigdy jeszcze szkody mi nie narobiła.



Wiosną się okaże, czy dobrze zrobiłam.
Pozdrawiam wzajemnie i życzę słonecznego nieba.

Asiu - cieszę się, że jesteś i w dodatku z tak miłymi słowami.


Róże tak prawdziwie to w tym roku dopiero późnym latem się rozkręciły.




Dziękuję, Kochana, za dobre życzenia


Wprawdzie drzewa już w zasadzie gołe, jednak warto przywołać jesienne kolorowe listeczki.






