Przebarwione hosty zachwyciły mnie jesienią, u mnie, mimo suszy wiosennej, cudnego roku 2018, bez zalewania. Były piękne, trzymały pion niezmrożone, w ciepłych jesiennych dniach świeciły odcieniami złota, a ja nie pstryknęłam ani jednego zdjęcia, tylko się na nie gapiłam. Mam ten widok ciągle w pamięci, ale już ostatnio nie są tak cudne.
Przed laty nie było mnie na forum i nie rozumiem dlaczego skrytykowano Twoje zdjęcia. Mnie się podoba Twoje spojrzenie nawet na więdnące, czy uschnięte kwiaty
Buraczkowy, krzaczasty(chyba?), o takich rozczochranych kwiatkach, u mnie też słabo kwitnie i wcale się nie rozrasta, ale młode krzaczki, które dostałam, mają zdecydowanie więcej kwiatków, to znaczy, że trzeba przesadzać! Ten wysoki natomiast kwitnie mnóstwem kwiatów, zresztą jak one wszystkie
Wichura od wczoraj przybrała na sile, a mogłoby być tak pięknie
Może po weekendzie?
Lucynko, poza dżdżystym poniedziałkiem, u mnie przeważnie słońce jest codziennie, posłusznie spełniając Twoje życzenia
Te niższe i niziutkie marcinki dopiero się u mnie zadomawiają, ale te wysokie to już rozpanoszyły się ponad miarę, ale jak taki łan kwitnie, to sama radość, chociaż trzeba wleźć na drabinę, żeby zobaczyć kwiatki
Chryzantemy to moje nowe zauroczenie, tylko coś one mnie nie lubią i tylko w jednym miejscu ładnie rosną
Dorotko, te marcinki są wysokie i bardzo wysokie, tylko ten rozczochrany bordowy jest niski, ale to nie od Ciebie przypadkiem?, Dostałam też te krzaczaste od Izy, a że latałam z nimi po ogrodzie, to pomieszałam, które od kogo
Trzmielina wyjątkowo w tym roku obrodziła, po prostu obsypała się owockami
Danusiu, może masz cyklamena kwitnącego wiosną, on też powinien już wypuszczać listki, ale jak jest nad bulwą dużo ziemi, to nie dały rady się jeszcze wydostać? Spróbowałabym ostrożnie wykopać
Sprawdzałam zdjęcia sprzed lat, bo też wydawało mi się, że coś późno kwitną chryzantemki, ale nie, mniej więcej w normie
Miłego dnia, Danusiu
Aniu, lubię widok otwierających się nasienników host, dlatego zostawiam niektóre, te co mają sztywne łodygi
Oj tak, marcinków mam mnóstwo i jak zakwitną cieszą oczy, tylko przy wycinaniu zgrzytam zębami i obiecuję im eksmisję
Cieplutko, choć wietrznie pozdrawiam














































