Och anido, gratuluję. To był dobry moment na taki urlop. Sama chętnie bym jeszcze skorzystała..
U mnie mam nadzieję, że będzie lepiej, no ale najpierw muszę trochę przecierpieć.
Póki co na działce działam więc na pół gwizdka- dziś zmusiłam męża i ukopał 5 pełnych taczek kompostu, którym nawiózł warzywnik i skrzynie, oraz miejsce po trampolinie, gdzie będą dwie nowe grządki. Ja to tylko rozgrabiłam. Tyle, ile widziałam naraz w bryłach kompostu dżdżownic, to nie widziałam nigdy. Dosłownie po kilkadziesiąt sztuk w jednej byle.

Smakują im wytłoki warzywno owocowe (głównie seler naciowy, jabłka, marchew i buraki) z mojej wyciskarki. Nie żałuję im też makulatury. Dostały słomę, pokrzywy, żywokost, mulcz. Kompostownik to moje oczko w głowie i potem jest taki piękny nawóz.
Niestety nie mam zdjęć, bo spieszyliśmy się, a już kropiło. Teraz za to pada ciepły wiosenny deszcz i jak wracaliśmy to czuć było, jak pięknie pachnie powietrze. Już wiosennie. Słyszałam też skowronki nad polem. Żurawie podeszły pod sam płot i na nas nawrzeszczały, ale mąż im powiedział, że jesteśmy u siebie i dały spokój.

To pole za płotem to moja namiastka wolności i wsi, a w tym roku zrezygnowano z dalszej budowli osiedla domów i posiano zboże.
Udało mi się też posiać w skrzyniach trochę warzyw- szpinak, koper, rukolę, rzodkiewki i musztardowca zielonego i czerwonego. To dosłownie rzutem na taśmę już podczas deszczu, chwilę przed odjazdem. Wszystko inne musi jeszcze czekać, choć na ogródku zostało tylko zrobić ścieżki i siać- ale to trzeba i siły i pogody.
Trawnik też płacze za wertykulacją, ale liści już na nim nie ma. Czekam więc na

i lepsze samopoczucie. I będę siać, robić oprysk miedzianowy, ciąć róże. Za każdą wizytą coś jest do przodu, połowa marca i jesteśmy na plus. Cieszę się.
Z każdym dniem widać, że ruszyło już, zielone coraz mocniej się wyłania.

Parę wspominek.
