Dobry wieczór.
Witam Was serdecznie- Aniu, FikuMiku, Dorotko i Dorciu oraz anido. Dziękuję za miłe słowa. Fajnie, że zaglądacie i się odzywacie, bo ja mało mam czasu na pukanie do Waszych ogrodów. Nie wiem, ale mam wrażenie, że wpadłam w jakiś korkociąg przepracowania i mnie to wciąga coraz mocniej- już od kilku lat... Zaczęłam wakacje, a nie mogę wypocząć nic a nic. To pewnie też różne życiowe trudności się na to wszystko nakładają i to, że nie chcę odpuścić normalnego życia. Jestem zachłanna na wszystko- na ogród, na przetwory, na podróże, na książki. A tu dom, a tu syn, a tu praca. Ale teraz wakacje, więc choć praca odpada.
Poprzedni wątek skończyłam lawendowymi fotkami, ale chyba jeszcze raz do nich wrócę...
Już od kilku lat lawenda mnie nie zawodzi. Gdybym kiedyś miała większy kawałek ziemi, to zajęłabym się jej uprawą dla zysku.
Dzwoneczki pięknie mi kwitną- siałam w zeszłym roku.
Ogród jest piękny, to prawda, ale przez natężenie obowiązków już dzisiaj stwierdziłam, że dopiero jutro zaczyna się lipiec, a ja już jestem nim zmęczona...Wpadanie tam popołudniu co 3 dni na 3 godziny harówki biegiem nie nastawia do niego optymistycznie. A teraz róże już przekwitają i jest z nimi sporo pracy. Z płatków robiłam parę słoiczków konfitury i suszyłam płatki, pewnie zrobię też różanego cukru i chciałabym zrobić nalewkę z płatków.
Pojawiają się pierwsze lilie:
Dziś palikowałam pomidory. Pierwszy raz uprawiam sama i pewnie popełniam mnóstwo błędów.
Już widzę, że przekombinowałam i dwa pomidory na donicę to za dużo. Ale człowiek musi się nauczyć na własnych błędach. Za rok będzie szklarnia, to mam nadzieję, że będzie lepiej. Ogólnie pomidorki duże , zdrowe, ale dopiero zaczynają kwitnąć- w końcu wsadziłam do tych donic bardzo małe, bo miałam fatalne warunki do uprawy balkonowej. Ale dają radę i może w końcu zjem własne pomidory.
Wybaczcie, ale nie mam nawet siły usiedzieć przy laptopie- marzę o śnie.
Dobranoc.