Krysiu,
bez wątpienia zima się już skończyła, wszak mamy kwiecień.
Kwiecień, plecień....
Daniel jest jeden, a właściwie ona, bo to jest łania.
Sama przyszła i postanowiła pozostać.
Świetnie się oswoiła i zaprzyjaźniła z końmi.
Żyje również w zgodzie z kotami, a widok psa kuzyna nie wywiera na niej żadnego wrażenia.
Za mną łazi, bo się jej z żarciem kojarzę.
Oznaki wiosennego przebudzenia wciąż znajdują się na wczesnym etapie, bo pogoda jest, jaka jest.
Wawrzynków u mnie dostatek, mam mnóstwo siewek do oddania w dobre ręce.
Małgosiu,
poniosło mnie na trasie Kolbudy-Góra Bursztynowa-Bąkowo-Pręgowo-Przywidz-Kolbudy.
Miała być inauguracja wiosny, było pożegnanie zimy.
A tak w ogóle to może zima już minęła, ale jest zimota.
Karolu,
do tego kolorowo to chyba jeszcze trochę poczekamy.
Tymczasem ja się nie zrażam i spokojnie prowadzę prace ogrodowe.
Te przebiśniegi rzeczywiście są jakieś pełniejsze, ale nie wiem, co to za odmiana.
Tereniu,
w zasadzie tak.
Prawie udało mi się skończyć trzy pokoiki nad stajnią, jak będą gotowe, to będę wynajmować.
Daniela jeszcze nikt nie głaskał, ale też nikt się nie starał.
Łania przychodzi do człowieka i bierze żarcie z ręki, ale dotykać się nie daje.
Trzeba by poświęcić temu trochę więcej czasu, którego ja nie mam.
Jak już skończę te pokoje, a Ty przyjedziesz, to nad tym popracujesz
************************************
A tu moje najnowsze trofea
