Krysiu
Mam napisać ,nie szkoda popsuć sobie humoru przy tak pięknych okolicznościach przyrody
Powiem bez owijania w bawełnę ,będzie gorzej.
Jeszcze zimniejszy rok i słabe plony ,choć prognoza słowiańska ponoć korzystna.
Jest taka przypowieść o siedmiu latach tłustych i siedmiu chudych ...teraz są te chude
Dziękuję za miłe słowa i wyrazy uznania.
Mam wrażenie ,że wszystko opóźnione w tym sezonie ,marcinki dopiero się rozkręcają a chryzantemy ,które zawsze już kwitły - w pąkach.
Więc jeszcze kolorowo będzie
Ponoć październik nie najgorszy ma być ,to i nadgonimy może remontowo.
Marysiu
U Rodziców w domku na Kaszubach myszy głównie niszczyły ocieplenie.
Ależ szkodniki paskudne
Nie wiem po co to skubią, kura też lubi plastyk i skubie mi folię w ogrodzie a potem zjada.
A ja jej takie smakołyki daję
W ulach też myszy gryzą ,niektóre miały fabrycznie takie ocieplenie.
Wczoraj patrzałam na orzechy włoskie ,nic nie spada ,trzymają się kulki mocno drzewa.
W ogóle mało ich , z drugiego drzewa ,które ma wielkie owoce nic nie mieliśmy.
Co za rok. A z trzech starych drzew gruszowych uzbierałam na jeden słoik kompociku.
Owoce zgniły już na drzewie.
Ponoć w następnym sezonie choroby grzybowe mają szaleć na owocach.
Kurczaczki co by tu optymistycznego napisać
Wydaje mi się ,że marcinki obficie tej jesieni kwitną
Podlewałam dzielnie z myślą o kolorowym zmierzchu lata.
Niektóre kępy tych ''zwykłych'' nowoangielskich są zjawiskowe.
Nawet te ,które z podjazdu wyrzuciłam i prawie przy drodze rosną.
Muszę tam dosadzić więcej bo nowe krzaki z siewu są.
