Witajcie!
Piątek spędzam w domu w oczekiwaniu na powrót M. Zrobiłam duże pranie, z nudów umyłam dwa okna i ciągle mam nadmiar czasu wolnego.
W związku z tym pozaglądałam do ogrodniczych online z myślą o ewentualnych zmianach na działce. Podjęłam bowiem ostateczną decyzję przestawienia się na dominację roślin bylinowych. Oczywiście jakieś jednoroczne będę siała, bo przecież zimą też czymś trzeba ręce i głowę zająć, by nie zgnuśnieć, jednak znacznie ograniczę ich ilość.
Zastanawiam się też nad domową uprawą sadzonek pomidorów i papryki, które spokojnie można za niewielkie pieniądze kupić na ryneczku. Pomidorami jestem najbardziej rozczarowana. Nachodziłam się przy nich w domu, natrzęsłam się nad nimi, by stawały się coraz dorodniejsze, a one tak mi się teraz odpłacają, że codziennie kilka - kilkanaście owoców wyrzucam z powodu zarazy. Liście już prawie całkowicie poobcinałam, ale ciągle jeszcze mam nadzieję na choć trochę zdrowych pomidorków. Za długo liczyliśmy na cud i zwlekaliśmy z użyciem chemii. Nawet te w tunelu chorują, bo tuż obok za siatką sąsiadka wsadziła pomidory, z których zaraza przenosi się do tunelu.
Na szczęście mam jedno małe poletko pomidorów oddalone od chorujących i one jeszcze zdrowe. Profilaktycznie zostały potraktowane chemią i zobaczymy, co z tego wyniknie.
Ogórki i fasolka owocują bardzo dobrze, tylko że te drugie cieszą głównie złodzieja.
Koperek siałam kilka razy, na szczęście tylko pierwszy plon coś zeżarło, prawdopodobnie przędziorek, mszycy na nim nie widziałam.
Najlepiej w tym roku mają się sałaty. Jeszcze się nimi delektuję, co bardzo mnie cieszy, bo ogromnie je lubię.
Cukinie rosną, kabaczki również, pietruszka naciowa (tylko taką siałam) wybujała pięknie, podobnie selery, bazylia, oregano i tymianek, mięta rozłazi się na wszystkie strony, podobnie kocimiętka, a lubczyk stworzył taki krzaczor, że będę musiała z częścią się rozstać. Ito już wszystkie warzywno-ziołowe uprawy na mojej działce. A! Jest jeszcze szczypiorek.
Juleczko -
Kiedy u mnie ogórki wyjątkowo obrodziły, niestety zwykle widzę tylko te malutkie, których jest naprawdę dużo. To co? Nie dorastają? Dorastają, ale nie dla nas.
Też mam taką sąsiadkę, z którą dzielę się wszystkim, ale jest to córka starszej pani, która bardzo dużo mi pomagała, gdy zaczynaliśmy zagospodarowywać nowo zakupioną działkę. Bardzo dużo jej zawdzięczam. Ponad trzy lata leżała po wylewie, działka też leżała odłogiem, bo córka zajmowała się chorą aż do śmierci, a teraz ona ma ogrom pracy na działeczce, odwdzięczam się więc w każdy możliwy sposób, łącznie z dzieleniem się płodami. Z tym, że ona o nic nie prosi, to ja domyślam się, co jej trzeba, czego jej brakuje, jak można jej pomóc. Zresztą bardzo ją lubię.
Upierdliwej baby szczerze Ci współczuję.
Pachną pięknie również lilie drzewiaste, a są piękne i widoczne z daleka.
Zdrówko przytulam z wdzięcznością i z całego serca odwzajemniam.

Zdrówka również dla Twojej Mamy.
Marysiu - lilie teraz dominują na działce do tego stopnia, że tylko one są widoczne, bo wysokie i aromatyczne.

Nie ma się ochoty opuścić wzroku na niższe partie kwiatowych rabat. A przecież inne kwiatki też ładne i niektóre również pachną.
Pajączka zapisałam, by nie zapomnieć.
Ogórkowiec najprawdopodobniej grasuje o wschodzie słońca, bo w tym czasie wszyscy jeszcze smacznie śpią, czuje się więc bezpiecznie.
Wczoraj pojawił się na działce syn sąsiadki i coś tam przy oczku działał. Może doprowadzi je do porządku. Nie zaczepiałam go, bo był z kilkuletnim dzieckiem.
Co do jeżyków, to aktualnie w starym gnieździe pomieszkuje jeden, który dał się zobaczyć po ciemku, gdy nocowaliśmy na działce. W celu sprawdzania, czy jeszcze jest, podsypuję po kilka kocich chrupek, które nazajutrz znikają.
Zarówno zdrówko i radość to
towar na wagę złota, zatem serdecznie za nie dziękuję

i odwzajemniam w całej rozciągłości.
Majeczko - jest bezmyślnych ludzi na pęczki, niestety, i choć trudno się z tym pogodzić, tak było, jest i będzie. Tylko zwierzaczków żal.
Na działkowego złodzieja jest jeden sposób: nagranie bądź zdjęcie na gorącym uczynku i zarząd odbiera mu działkę.
Dziękuję w imieniu moich
kfiotków.
Danusiu - na nasze działki łatwo wejść, bo siatka ogrodzeniowa nie może być wyższa niż metr. Co prawda niektórzy pozakładali wyższe, ale nie jest to zgodne z przepisami.
Gdybym chciała sypać mąką, musiałabym pobielić wszystkie rosnące przy siatce rosśiny.
Ta biała róża nie jest pusta, ona właśnie przekwita.
Czerwonego floksa dopisuję w notesiku, a zdrówko przygarniam z wdzięcznością i szczerze odwzajemniam.
Iguniu - jesteś nader miła dla moich podopiecznych, aż się rumienię. Dziękuję.
Jednak nie będę pryskać niczym niejadalnym ogórków, bo co będzie, jak sama się pochoruję?
U M jeszcze sprawa nie zakończona, ale wszystko na dobrej drodze, dziękuję kochana.
