@ Madziagos ? W końcu było tylko -2°C. Strat nie stwierdziłem. Pomimo apokalipsy dowieźli mi ostatnie zamówienie z mojej ukochanej Promesse de Fleurs, posadziłem tego samego dnia, bo rośliny niestety prawie tydzień spędziły w transporcie (słyszałem, że nazistowska poczta do samego końca drugiej wojny światowej działała wzorowo ? a te patałachy tutaj już ledwo zipią, choć przecież jedyną wojną jaką mamy jest ta z koronawirusem) i wyglądały marnie? Nadal wyglądają marnie? Trochę się o nie martwię?
@ Anabuko ? Dzięki, dzięki.
@ Florian Silesia ? Przede wszystkim kokorycz pełna sama w sobie jest super. Zachwyciła mnie. A co do szachownicy ? Fritillaria amana jest nie do zdarcia. Posadzona w miejscu ogrodu o najpaskudniejszej glebie, gdzie większość chwastów nawet rosnąć nie chce, co roku niezawodnie kwitnie i nic się jej nie dzieje (podczas gdy większość szachownic wcześniej czy później u mnie wypada, nawet jak sadzę je w o wiele lepszych miejscach)? Jeśli chodzi o nazwy zwyczajowe ? w pełni się z Tobą zgadzam. Nazwa zwyczajowa to kwestia językowa a nie naukowa. Naukowcy mają nazwy łacińskie, które muszą odzwierciedlać pokrewieństwo ewolucyjne, a reszta ma nazwy zwyczajowe, utarte w języku od zawsze, od których żadna precyzja nie jest wymagana. I dlatego strasznie zirytowało mnie to kółko wzajemnej adoracji polskich zoologów co to parę lat temu ustaliło nowe polskie nazewnictwo ssaków (chyba z nadmiaru wolnego czasu i braku grantów na ciekawsze zajęcia). Nikt nie wie po co i dla kogo? Naukowcy czy pasjonaci i tak posługują się głównie łaciną, żeby nie było niedomówień, a do laika i tak te profesorskie fanaberie nie dotrą? Próbuję sobie wyobrazić matkę z dzieckiem kupujących kawię domową w sklepie zoologicznym i ogarnia mnie pusty śmiech?
@ Pelagia ? Cieszę się, że się rozumiemy.

@ Aguss ? U mnie w końcu na straszeniu się skończyło. Owszem, było -2°C, ale nie mniej.
Epimedium x hybridum

Narcissus tazetta

Symphytum grandiflorum

Turdus merula

Pozdrawiam!
LOKI