Tak, te wczesnowiosenne szaleństwa ogrodowe potrafią niestety zaowocować choróbskiem - spocisz się trochę przy pracy, zimny wiatr zawieje i gotowe. Kuruj się i nawet nie myśl, że Green Days mogłyby Cię ominąć! Bardzo liczę na Twoją relację, bo ja przemyślałam sprawę i uznałam, że nie będzie mi się chciało jechać taki kawał... 
.Swoją drogą, ja dziś pieliłam w ogrodzie... Gwiazdnica kwitnie na całego, nie mogłam jej tak zostawić. Ale starałam się tak na spokojnie, powolutku - może się uda "nie zapłacić"
Zdrowiej szybciutko, trzymam kciuki
No niestety ja też już bym latała i coś grzebała tak mi tęskno za pracami ogrodowymi.Na razie parę wysiewów poszło, jedne pomidorki już listeczki pokazały.Kobea też wyłazi ,także się cieszę.Twoje grudniki ładnie zakwitły. W TV niedawno widziałam jak jedna pani robiła w słoiku odżywkę ze skórek banana. Zgapiłam pomysł i już w słoju leżą 4 skórki.Ile dni czekałaś na eliksir? Mam dwie pelargonie z zeszłego roku, spróbuję je przywrócić do życia.
Kuruj się jak najszybciej 
U Ciebie już tez wiosna się budzi a prace idą pełną parą 
Nie zrobiłam zdjęć, bo wszystko zapłakane i niefotogeniczne.
Na październik. 
I jak na początku mojej przygody z ogrodem łapałam wszystko co oczy chciały, tak teraz umiem już sobie odmówić, wybierać z umiarem. Dzisiaj będąc z Kubą na zakupach przytuliłam zaledwie jedną paczusię, z dynią ozdobną. I to nie ja ją chciałam, Kubie się podobały te owocki. 
