Witam wszystkich serdecznie!
U mnie jest? jak jest ;) Ostatnio okres ciut cięższy, bo wzięliśmy się mocniej za remont altanki. Z pomocą sąsiada-fachowca staramy się doprowadzić ją do ładu, ocieplić, ogarnąć dach, ściany, doprowadzić do stanu jakiejkolwiek użyteczności narzędziówkę (co w sumie oznacza konieczność budowania jej niemalże od nowa) itd.
Wszystkie okna już przygotowane do wymiany, nowe będą typowo gospodarcze, otwierane uchylnie. Jeszcze niezamontowane. Podobnie jak drzwi, które przywieźli nam z Castoramy z dostawą na działki? super, tylko jak już dostawca wjechał i udało się wypakować, to okazało się, że dali nam nie te drzwi co w zamówieniu, więc jeszcze czekamy. Nie mogło być perfekcyjnie.
Jak się uporamy z altanką, to na nowo postawimy tę drewnianą kratkę, na razie jest łyso. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku posadzę na działce winogrona.
?no i nie tylko winogrona

Bo coś jeszcze postanowiło ucieszyć mnie i przeżyć zimę. I nawet zakwitnąć. Już trochę przekwitnięty, ale nadal śliczny jaśmin nagokwiatowy.
Przeżyły również drzewka, tu śliczne pączki nektarynki.
Nie mam zdjęcia, ale również posadzone jesienią porzeczki od kalo (dziękuję jeszcze raz ślicznie!) zdają się puszczać pączki. Prawie co do jednej, tylko dwie wyglądają, jakby nic z nich już miało nie być.
Przeżyły ziółka pojemnikowe.
I nie tylko one ;) Jak widać, liść laurowy nic sobie z naszej polskiej zimy nie zrobił.
Na działce wiosenne kwitnienia.
A tu moje małe ?dziecko?. Cebula siedmiolatka wysiana w zeszłym roku z nasion. Nie zasnęła na zimę, chyba za ciepło jej było, bo cały czas wypuszczała liście? na co oczywiście ani odrobinę nie narzekam. Teraz robi się już coraz gęściej i trudniej się wyrobić z cięciem.
Zwłaszcza, ze jeszcze mi przezimowały zapomniane, wsadzone zeszłą wiosną cebulki dymki w małej doniczce na przydomowym ogródku i mają cały czas szczypior do ścinania? Natura wariuje.
A tu taki mały ewenement z moich rozsad. Obie siewki z tych samych nasion, ta sama odmiana - a tu bum, jedna zielona (z nieco zniekształconymi liścieniami, bo robiłam jej zabieg chirurgiczny, utknęła w ciasnym kasku), druga jaśniutka. Chyba coś genetycznego.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie! I idę lulu, bo jutro (dziś?) znowu trzeba wstać z samego rana.