Natalio,
od zawsze uważam, ze ogród powinien cieszyć cały rok.
Mi jest jednak łatwiej niż wielu innym, mam dużo przestrzeni i dzięki temu mogę sadzić krzewy i drzewa.
Agnieszko,
myślę, że laurowiśnia ma mizerne szanse tak u mnie, jak i u Ciebie.
Można by próbować uprawy w jakimś dobrze osłoniętym miejscu, ale nie wiem, czy warto.
Podobnie cedr, może przeżyć kilka sezonów, ale w końcu przyjdzie zima, która go zniszczy.
Jak chodzi o uprawę drzew w donicy, również uważam, że nie ma to sensu.
Jest tyle roślin, które świetnie sprawdzają się w naszych warunkach, na Twoim miejscu nie zawracałabym sobie głowy tymi wrażliwymi.
Krysiu,
owocki wciąż zdobią ogród, za to Lady in Black już zdążyła zmarnieć.
Niektóre astry rzeczywiście zakwitają tak późno, że nie zdążymy się nimi nacieszyć.
Mam kilka różnych odmian, niektóre kwitną już we wrześniu, inne dopiero w połowie października.
Olu,
zapewne chodzi Ci o jodłę koreańską, to ten iglak z szyszkami sterczącymi w górę.
Z kolei szyszki wiszące ma świerk, niestety nie pamiętam, jak nazywa się ta odmiana.
Loki,
zakrzaczone części ogrodu są bezobsługowe, owszem, ale często tylko do czasu.
Nie należy zbyt długo zostawiać ich samym sobie, bo krzewy po pewnym czasie opanują wszystko inne.
Mam już takie fragmenty ogrodu, w które trzeba wkraczać z piłą spalinową.
Marysiu,
tego ciemiernika od kogoś dostałam.
Był zakupiony w jakimś markecie.
Jaka to odmiana - kompletnie nie mam pojęcia.
