Wszystkim zaglądającym, czytających, wpadającym w zachwyt, wysyłającym uściski, serdeczności czyli wszelkie pozytywne uczucia, bardzo pięknie dziękuję i ślę buziaczki
Lucynko, jeżówki mam na wszystkich swoich rabatach

Zdecydowanie nie lubię monotematycznych rabat. Mając większy ogród, można sobie na to pozwolić, ale u mnie? Mieszam wszystko ze sobą tworząc ogrodowy koktajl

Wtedy jest kolorowo, jarmarcznie, czyli tak jak lubię, taki swoisty misz-masz

Nie wszystkie jeżówki są tak dorodne jak bym chciała, niektóre słabo przyrastają i będę musiała je poprzesadzać, to może wtedy nabiorą ciałka.
W tej chwili zaczynają mi się pokazywać wolne miejsca między roślinami i żałuję, że nie posiałam czegoś później, żeby teraz zapełnić puste miejsca. Ostatnio, eksperymentalnie sypnęłam tam kilkanaście nasion sałaty, może do pomidorków będę mogła dodać jakiś zielony listek do smaku? Wczoraj nie zwróciłam uwagi na te miejsca, ale już dzisiaj przyjrzałam się im uważnie i według mnie coś się tam dzieje
Chciałaś powiedzieć, że panowie są bardziej łasi na pochwały niż tego potrzebują, ale niech im będzie
Maryniu, jak to dobrze, że jeżówki zechciały u mnie zamieszkać

Są cudne, a ja nie potrafię im się oprzeć i co rusz dokupuję jakąś kolejną. U mnie tylko jaszczurki i wszelkiej maści żaby urzędują, a one chyba nie gustują w zielonym menu. Dla nich mam inne frykasy i muszę przyznać, że czasami znajduję dowody ucztowania

Niestety chyba ciągle jest ich zbyt mało, bo ślimaków jest ogrom, szczególnie po deszczu. Ale nie tylko

Ostatnio rozgarniałam kępy host i tam zrobiłam prawdziwą czystkę, szczególnie wśród bezdomnych.
Aniu,większość jeżówek kupuję w szkółkach, chociaż jak mnie jakaś oczaruje na ryneczku, to się przed nią nie bronię, ale wtedy raczej nie są one nazwane z imienia. Ale czy z imieniem, czy też bez wszystkie bez wyjątku są warte grzechu

Dalie jeszcze ciągle nie wszystkie kwitną, a ten ósmy cud świata, na który tak czekałam, okazał się zupełnym przeciwieństwem cudu

Kwiaty ma małe, zupełnie nie takie jakie miały być. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego i już wiem, że raczej się nie polubimy

Za to u Ciebie widziałam prześliczną przedstawicielkę tego gatunku

Te czarne pomidorki są przepyszne bardzo intrygujące w kolorze. Niestety moje pomidory zaatakowała ZZ, ale eM już dwukrotnie zrobił oprysk i mam wrażenie, że powstrzymaliśmy gadzinę. Ale to się pewnie dopiero okaże za jakiś czas
Krysiu, Green Jewel i u mnie jeszcze w powijakach, jedne już zaczynają przekwitać, a ona dopiero się rozkręca

Bardzo wolno przyrasta, nie szaleje, ale jest niezawodna. No i ten kolor

Na Double scoop raspbery mam chrapkę, ale na razie nie mam zamiaru niczego zamawiać, to będę musiała obejść się smakiem. Wczoraj zobaczyłam jej zdjęcie u Jadzi i zastanawiam się, czy jedna z moich NN, to nie jest ona

Hortensje w tej chwili są najpiękniejsze, śnieżnobiałe, ale to zmienia się z każdym dniem. Najwcześniej pokraśniała dębolistna, ale i inne zaczynają już nabierać rumieńców. szkoda, że są takie wielkie, bo jeszcze kilka mi się podoba, ale miejsca już dla nich nie mam.
Cieplutkie pozdrowienia chętnie przytulę na noc, bo noce zdecydowanie zrobiły się chłodniejsze
Danusiu, róże na szczęście w tym roku wcześnie zaczynają powtórne kwitnienie, co niezmiernie mnie cieszy, bo to nie jest u mnie normą. A jeżówki właśnie teraz są w centrum uwagi bo kwitną jak marzenie i widać je w każdym zakątku
Iwonko, jeżówki mam w różnym wieku, ale ich wielkość wcale nie zależy od długości pobytu u mnie. Mam zaledwie dwuletnie, które tworzą spore kępy i starsze, które za nic nie chcą zwiększyć swojej masy. Tym maruderom muszę znaleźć nowe miejsce, może wtedy się zmobilizują i wezmą przykład z koleżanek

Większość jednak rośnie bezproblemowo i co roku mnie raduje, no bo jak się nie cieszyć z takich kolorowych radosnych mordek? Zwykłe jeżówki są równie niezwykłe jak i te odmianowe, a przynajmniej zupełnie nie grymaszą. Poza tym się sieją i zawsze można sobie powiększyć stan posiadania, albo oddać komuś spragnionemu ich piękna
Dorotko, ile jeżówek, tyle jęków zachwytów

Nie ma takiej, która by mi się nie podobała, chociaż nie każdą do siebie zapraszam. Niektóre są zbyt wysokie i przy tym wiotkie, za bardzo się pokładają. Moje wszystkie są raczej sztywne, jedną NN mam bardziej wiotką, ale z wiekiem się wzmocniła i już tak nie omdlewa. Poza tym to moja największa jeżówka, mam mnóstwo kwiatów i jak jej nie kochać? Ale dzisiaj mnie wyprowadziła z równowagi, bo ja ja tu chwalę, a ona leży rozłożona jak basza

Jedyne co ją tłumaczy, to ostatnie burze i ulewy. Niestety musiałam ją dzisiaj podeprzeć, a strasznie tego nie lubię.
Borówki wszyscy u mnie wcinają z zapałem, oczywiście najbardziej im smakują, jak sama je zbiorę

Takiej ilości jednak nie jesteśmy w stanie przejeść, tym bardziej, że Filip wybył z domu na cały czas ich owocowania, to owoców zostaje więcej. Ostatnio znowu dorobiłam kilkadziesiąt sztuk i już się mrożą w woreczkach. Najbardziej mi smakują takie solo, bez śmietany i bez cukru, po prostu pychotka
Jadziu, to proso rózgowate wyrosło na samym brzegu rabatki i generalnie we wszystkim przeszkadza, bo pokłada się na ścieżkę, ale do zdjęcia pozuje wprost koncertowo, po prostu musi tam być

Dlatego ostrożnie przeprowadzam koło niego rower, żeby tylko go nie zahaczyć kołem i nie urwać. To nieliczna samosiejka, która trafiła na rabatę, wszystkie pozostałe wysiały się na dębową ścieżkę i mam tam teraz milion siewek prosa

Nie było wyjścia i wczoraj eM spryskał roundapem, bo wyrwać tego nie dałam rady

Widziałam u Ciebie co z pomidorami zrobiły ślimaki

moje ich nie tykają. Pewnie mają na względzie, że to moje pierwsze pomidorki

Proszę zerknij, co mi wyrosło takiego niebieskiego. Czy to ta lobelia, co u Ciebie? Zupełnie nie kojarzę skąd ją mam
Małgosiu, niestety Candlelight w dalszym ciągu nie zachwyca

Doskonale wiem, że potrafi być urocza, bo już ją poznałam z tej strony, ale w tym roku jest marna. Nie wiem nawet, czy pokazała chociaż że cztery kwiaty, nad plamistością nawet się nie zastanawiam, bo ma ją większość róż, to czemu ta miałaby być wyjątkiem? Jest mała i niewyględna. Jeszcze ją zostawię, ale jeśli w następnym roku nic się nie zmieni, to będziemy musiały się rozstać.
Jeżówki zachwycają mnie za każdym razem jak tylko na nie spojrzę. Tyle ich jest, że trudno wybrać tę najpiękniejszą. Szczególnie, że każda stara się jak tylko może, żeby została zauważona. A ja im nie szczędzę spojrzeń i pochwał
Ewuniu, za to u mnie wyjątkowo wzeszły wszystkie nasiona i miałam tyle siewek, że rozdawałam je na prawo i lewo. Ale nie rosną dobrze w tym roku, było za zimno i za sucho, żeby mogły tak naprawdę rozwinąć skrzydła. Nietoperze są na pewno, nie raz je widziałam, jak wędziliśmy w nocy szyneczki, a kiedyś nawet w środku dnia zrobiłam im sesyjkę, bo zapomniały wrócić do domu i zasnęły tam gdzie stały. Niestety na działkę mam niewiele czasu, a jeszcze pogoda w tym roku zdecydowanie nie chce ze mną współpracować i jak mam wolne, to leje, albo chociaż pada. Nie mam jednak na to żadnego wpływu, po prostu jest, jak jest.
Nie ma zwykłych jeżówek, każda jest niezwykła,. A już na pewno taka jest pomarańczowa i żółta
Marysiu, z krzyżowaniem jeżówek, to chyba nie jest taka prosta sprawa. Te odmianowe nie chcą tworzyć nasion, polowałam na nie w ubiegłym roku i nic nie udało mi się pozyskać

A z Double Decker wyrosły zwykłe jeżówki, ale w dwóch kolorach: białe i różowe.
I moje pomidorki nie wszystkie mi podeszły, ale nie wybrzydzam, jem i się cieszę, że mam. Mam kilka takich typowych na przetwory, to z nich w przyszłym roku zrezygnuję. I zdecyduję się raczej na drobniejsze owoce, z takim wielkim nie wiadomo co zrobić. Jeszcze nie wszystkich spróbowałam, ale już mam dwa typy na przyszły rok, a jak będzie z pozostałymi to się okaże. Nie wiadomo jakie będę miała zbiory, bo zaatakowała je ZZ, ale mam nadzieję, że uda nam się powstrzymać chorobę
Narine, miło mi, że do mnie zajrzałaś

Na mojej działce cień jest towarem deficytowym i dlatego wszystkie moje hortensje rosną w pełnym słońcu i radzą sobie doskonale. Oczywiście muszę je dodatkowo podlewać, ale bez przesady.
Cherry Fluff jest szczególna i wcale się nie dziwię, że wpadła Ci w oko. Zaglądaj kiedy zechcesz, u mnie furtka zawsze otwarta
Soniu, ale mi sprawiłaś niespodziankę z nazwaniem mojej jeżówki

Jest piękna, ale ma tendencję do pokładania, chociaż teraz jest już lepiej i zazwyczaj daje sobie radę. Kupiłam ją kiedyś jako Double Decker, były dwa kłącza w torebce, jedno dałam mamie i wyrosła właśnie Guava, a z drugiego wyrósł Double- taka niespodzianka
Ciekawa jestem po czym poznawałaś, że są już dojrzałe te zielone pomidory? Moje czarne czerwienieją, a co robiły zielone

? Będę musiała się rozejrzeć za nowymi odmianami, bo nie wszystkie nam smakują. Chociaż może właśnie źle to nazwałam, bo smakowo, to zdecydowanie nie podszedł nam jak na razie tylko jeden. Jeszcze nie wszystkich spróbowaliśmy, nie wszystkie już dojrzały- będziemy je kolejno smakować
Jagno, zgromadziłaś sobie u mnie (

) same najpiękniejsze jeżóweczki

Dzisiaj pieliłam w pobliżu Big Kahuny i doszedł mnie jakiś niezwykły zapach, włączyłam więc swój aparat węchowy i niuchałam wszystko wokół i okazało się, że to właśnie ona tak cudnie pachnie

Będę musiała wsadzić nos do wszystkich i zobaczyć, czy jeszcze któraś ma taką dodatkową zaletę. Większość na pewno nie pachnie, ale jak widać są wyjątki

Szałwię wysiałam tylko raz, a teraz wysiewa się sama. Co prawda nie zawsze tam, gdzie bym chciała, ale to bardzo wdzięczna roślinka. Nadmiar łatwo się pieli, tylko trzeba uważać, żeby nie wyrwać wszystkich siewek. Mi w tym roku prawie się to udało

Zdjęcia robię lustrzanką Canon EOS 600D, bez żadnych dodatkowych przesłon, czy innych takich. Jestem z niej w miarę zadowolona, chociaż nie każde zdjęcie wychodzi tak jakbym chciała. Ale to może nie być wina aparatu, a brak umiejętności fotografującego, czyli mnie. Kropelki nie zawsze takie wychodzą, czasami dwoję się troję, a efekt mizerniutki

Ale już wiem mniej więcej na co zwracać uwagę i zawsze jakieś wyjdzie nadające się do pokazania.
W piątek eM pojechał na działkę ponownie spryskać pomidory przeciwko ZZ. Przy okazji miał zebrać borówkę, bo ostatni raz zbieraliśmy tydzień temu, więc owoców powinno być sporo. Ale nie według mojego eMa, o nie. Według niego była sama zielenizna, nie było czego zbierać

Zarządziłam więc wyjazd na działkę w sobotę w celu naocznego przekonania się, jaki jest stan faktyczny. Moje boróweczki są jednak sprytniutkie, wykorzystały ciepłą nockę i przyspieszyły dojrzewanie

Tak się postarały, że zebraliśmy całe sześć litrów. Z tego co nie zjemy, będą oczywiście pierogi

Na działce byliśmy bardzo krótko, bo na piętnastą byłam umówiona z dziewczynami ze szkoły i dwoma profesorami na spotkanie w knajpie. Z dziewczynami spotykamy się systematycznie, ale tzw. grona, nie widziałyśmy od lat. Było bardzo sympatycznie i wesoło. Kto by kiedyś przypuszczał, że będziemy z nauczycielami wódkę pić
Za to dzisiaj od samego rana pognałam na działeczkę. Byłam już spragniona znajomych widoków, ciszy i sikorek uwijających sie przy karmniku. Ostatnio eM nie nasypał im ziarna, bo po burzy połowa karmnika była zalana wodą i dostały jeść dopiero wczoraj. Szybciutko przypomniały sobie, gdzie jest najlepsza stołówka i do dzisiaj zjadły prawie cały wsad. Takie maleńkie ptaszki, a apetyty maja ogromne

Dzisiaj nawet sporo zrobiłam, oczywiście miotałam się po całej działce, bo co chwilę przypominało mi się coś, co powinnam zrobić już dawno. I tak wykopałam kilka czosnków, które już za bardzo się rozmnożyły i przez to zrobiły się mniej efektowne. Nie obyło się niestety bez strat, bo z jednego zrobiłam dwa, nie nadające się do dalszego życia, ale zostało mi jeszcze dziewięć i te porozsadzałam w różnych miejscach. Wykopałam cebule jednej lilii, która z roku na rok bardzo choruje i w końcu je wyrzuciłam. Podparłam jedną dalię, bo za bardzo miała się ku lilii, a biedaczka chyba nie miała ochoty na jej towarzystwo, bo odsuwała się od niej jak tylko mogła. W rezultacie obie były mocno przechylone w jedną stronę, zabierając przestrzeń jednej z jeżówek. Wszystko jest za ciasno, jedno gnębi drugie, coś ginie w tłoku, a do mnie ciągle nie dociera, że powinnam ostudzić swoje zapały i przestać kupować nowe rośliny. Dodatkowo wypieliłam dwie duże rabaty, w tym jedną z różami, gdzie było już strasznie zarośnięte nie tylko chwastami, ale i kwiatami, ciężko stopę postawić, nie mówiąc o wypięciu tego i owego, bo od razu jakaś złośliwa paskuda wbijała mi kolec w zadek, albo szarpała za ręce, tudzież wyrywała włosy

Nareszcie się z tym jednak uporałam i poszłam w spokojniejsze miejsce, gdzie nikt ani nic nie atakowało mojej osoby. Same nudne bodziszki, jeżówki i kilka innych spokojnych roślinek. Nuda.....
Kilka dni temu przerobiłam pierwsza skrzynkę pomidorów. Oczywiście nie swoich własnych, bo moich chyba w sumie nawet tyle nie będzie, ale od teścia. Nie wiem czym on je karmi, ale co roku ma mnóstwo owoców, które rozdaje na prawo i lewo. Wśród pomidorów znalazłam jednego dziwaczka, w którym w środku już zaczęły kiełkować kolejne pomidory

Skórka jeszcze była cała, ale chyba już lada chwila by się przez nią przebiły.
Dzieci pojechały do Holandii zarobić na wakacje i studenckie zachcianki, a mamusi zostawiły swój zwierzyniec do opieki. Ślimaki są trzy, ale jednego nie pokażę, bo taki bezdomny, na którego sama nie chcę patrzeć, chociaż jak zerknęłam na niego jednym okiem ,to muszę przyznać, że jest dużo ładniejszy niż te działkowe. Pierwszy to nasz Gacek, a drugi Magdy- Ziemniaczek. Czemu akurat tak się nazywa, to ja nie wiem. Zdjęcia takie sobie, ale one do żarełka wychodzą tylko wieczorem i przy żarówce trudno im zrobić dobre zdjęcie.
Może się Wam nie przyśnią

Dobranoc
