Jak się rozpadało tak pada. Przestaje, robi się ciepło i duszno i znowu pada.
Ale to dobrze, bo tak po trochu po trochu i roślinki się nawodnią.
Dziś zabrałam się z tatą do tzw ' miasta' czyli centrum wsi i podjechaliśmy z Waldemkiem do weterynarza. Przyznam się, że pomimo kołnierza Waldek sobie trochę przy szwach pogmyrał,ale nie jest źle, tylko jeszcze tak ze 4 dni będziemy musieli chodzić w kloszu.
Przy okazji wypadu do centrum nie ominęlam mojego ulubionego straganu ogrodniczego.
Już wyb?r niewielki i większosć przekwitnięta ale upolowałam o takie nowości
Pierwszy od lewej to m?j granat z pestki, dalej są podobno rudbekie wieloletnie ale coś mi się zdaje że to gailardia. Kupiłam 2,bo mi pani obiecala że jak wezmę 2 to zaplace tyle ile za 1 ( pani bardzo lubi Waldemarka i dla niego zawsze są obniżki o p?ł ceny).

Kolejny maluch to lantana ż?łta, czyli taka kt?rej jeszcze nie miałam ( noo jeszcze chyba nie mam białej).
Jestem ciekawa jak rozkwitnie i jakie będzie miala kolory. Teraz już opadnięta,ale mam plan jej dowieźć pozostałe lantany i zimować je w wiejskim domku na wiele lat.
Dalej kocanka włoska, kt?ra mi w miescie całkiem podupadła.
Wsadzę ją na warzywną grządkę i liczę,że się wreszcie doczekam ładnej kępki, kt?rą będę mogła dodawać do potraw.
2 lawendy,bo mam aspiracje na lawendowe skarpy.

Mamy obecnie 3 lawendy, ale rosną słabo. Poucinałam z nich łodyżki i razem z goździkami pr?buję ukorzeniać. Marzy mi się taki obfity rząd lawendy jak na lawendowych polach.

I trawa. Przepiękna trawa, niezidentyfikowana jeszcze ,ale już ją miałam na oku jak tylko przyjechalam na wioskę i musiałam. A jeszcze jak mi pani opuściła 5zł to już całkiem mialam wrażenie,że dostaję kompletnie za darmo.
Dowiozę jej zebrinusa i będzie super. Nie dokładnie jeszcze wiem gdzie ją dam, bo planowalam z inną dwukolorową trawą tak żeby się odgrodzić od sąsiadki, ale mój tato z resztek paneli zrobił gabion,więc się pojawil nowy plan. Tym gabionem mnie dość poirytował,bo wyskoczył z nim tuż przed moją grządką i teraz każdy kto chce przejść włazi mi w kwiaty. Szczeg?lnie pieseczek jak się rozpędzi oszczekiwać przechodniów.
Tak więc zastanawiam się czy nowo kupionej trawy nie poćwiartować i nie zrobić z niej jakiejś osłony antypsiej.
W sumie dobrze,ze pada, bo mam czas żeby posiedzieć i posnuć plany.
Z pewnością muszę jeszcze do warzywniaczka dodać ziemi.
Warzywka się tam strasznie wloką,ale coś tam jest.
Być może niebawem zjem swoją własną fasolkę.
Pomidor też zrobił objawienie.
Nie mam pojęcia co to za pomidor. Po padnięciu cukini wsadziłam na łapu capu sadzonki,kt?re mi zostały z rozsady, nieopisane. To coś koktajlowego,małego, okaże się jak urośnie.
Mam trochę tych pomidorów,ale szanse że cokolwiek dorośnie na czas są niewielekie.
Cukinie ostatecznie wykaraskały się 2. Nie napalam się ale może jeszcze przez te kilka miesięcy choc 1 owoc wydadzą.

Siany rabarbar też się wlecze.
I kilka aksamitek
