Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4803
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Chwasty wyrastają zawsze w najmniej stosownym momencie. Czyli wted6 kiedy właśnie zaczynasz się cieszyć ogarniętą grządką.
Jeśli chodzi o ten proszek do pieczenia to czy nie chodzi tu o sodę? Jeśli tak to może ona wyjdzie Ci taniej.
Nie wiem jak się nazywa to co chcesz przesadzać ale to chwast - coś pomiędzy podbiałem A mleczem.
Co do gałązki z kwiatami obstawiam morelę lub coś z brzoskwiń. Ma dość delikatne kwiatki chyba .A drzewko za altanką wygląda mi śliwkowato.
Co do oszustw to nie wiem czemu sprzedawcy tak polują ludzi. Nie łatwiej wprost napisać ' mam tak A tak ' niż tak bujać?
A do cebulek nie myślałaś o sadzeniu na siatce?
Dzięki za cenzurę robak?w. Doceniam ogromnie.
Jeśli chodzi o ten proszek do pieczenia to czy nie chodzi tu o sodę? Jeśli tak to może ona wyjdzie Ci taniej.
Nie wiem jak się nazywa to co chcesz przesadzać ale to chwast - coś pomiędzy podbiałem A mleczem.
Co do gałązki z kwiatami obstawiam morelę lub coś z brzoskwiń. Ma dość delikatne kwiatki chyba .A drzewko za altanką wygląda mi śliwkowato.
Co do oszustw to nie wiem czemu sprzedawcy tak polują ludzi. Nie łatwiej wprost napisać ' mam tak A tak ' niż tak bujać?
A do cebulek nie myślałaś o sadzeniu na siatce?
Dzięki za cenzurę robak?w. Doceniam ogromnie.
- FreGo
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 768
- Od: 28 sty 2018, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie-Bieszczady
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Oj wydaje się że to Pan Kwieciak Jabłkowiec, tylko nie widać rozmiaru, ale podobny jest.

To drzewko za altanką też stawiam na śliwkę i to nawet na Renklodę Ulenę. Oczywiście to ślepy strzał ale śliwa raczej na 80%. Co do jarzębiny, zawsze można wyciąć ale z tym nie trzeb się śpieszyć.
No Wiktoria , teraz to pewno sklepik otworzysz na sezon i będziesz sprzedawać truskawki i maliny, bo te widać będą na pewno u Ciebie.


Witam, jestem Adam.
- mandorla
- 200p
- Posty: 425
- Od: 12 paź 2018, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Wiki, ten "pęd kwiatowy w nawłociach" to mi wygląda na szparag. Zwróć uwagę na pędy - jeśli są z takim jakby woskowym nalotem, to bankowo nawłoć, jeśli nie - może jednak floksy? No i kłącza nawłoci są znacznie potężniejsze, bardziej ekspansywne. Rzeczywiście trudno je odróżnić, dopóki nie zakwitną 

Pozdrawiam słonecznie, Ika
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Tulipany piękne. To chyba Darwina. Też mam takie, których ciężko uchwycić kolor na zdjęciu. Zawsze wychodzą przejaskrawione. Nie lubisz malinowego koloru?
Tulipany u mnie niestety w tym roku krótko kwitną, ok 2 dni i usychają. Zapewnie przez tą szaloną pogodę. Z dnia na dzień wszystko się rozwija ekspresowo. Oby Zośka była łaskawa...
Tulipany u mnie niestety w tym roku krótko kwitną, ok 2 dni i usychają. Zapewnie przez tą szaloną pogodę. Z dnia na dzień wszystko się rozwija ekspresowo. Oby Zośka była łaskawa...
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Podziwiam
ogrom prac jakie wraz z rodzina wykonałaś w "bajzlu"! Pod koniec sezonu bedziesz miała wzorcowa działke, a za rok lub dwa może w konkursie na działkowa miss startować
Podagrycznika współczuje, miałam przy domu i siedem lat z nim walczyłam
Pokonałam w końcu Roundapem, mechaniczne oczyszczanie grzadek to jak robienie tamy wodnej z sita
Przegladałam grzadki nieomal pod lupa, a co któraś skończyłam, to na poczatku już podagrycznik znów był
W końcu wypowiedziałam mu wojne chemiczna i pokonałam, tyle że nie wiem na jak długo, bo już tam nie mieszkamy
Fajnie sie wasze zmagania oglada, super fotorelacje i opowieści
Tak trzymaj!


Podagrycznika współczuje, miałam przy domu i siedem lat z nim walczyłam




Fajnie sie wasze zmagania oglada, super fotorelacje i opowieści

- sauromatum
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1730
- Od: 18 maja 2010, o 08:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Ślicznochy u sąsiada to kokoryczki wielokwiatowe
Bardzo wdzięczne rośliny cienistych zakątków
Ta podeptana, włochata roślinka to jastrzębiec - roślina występująca na ruderalnych, bardzo suchych stanowiskach (również na suchych trawnikach)
Na jarzębinie zaszczepić da się to, co nazwę rodzajową ma po łacinie taką samą czyli Sorbus. Jarząb pospolity jest podkładką dla jarzębów szwedzkich, może być również dla pozostałych gatunków lub odmian jarzębiny
Zaszczepienie czegoś z innego rodzaju graniczy z cudem
Jest bardzo niewiele takich połączeń. Z ciekawostek dopiszę, że np na podkładce z rodzaju Prunus też nie da się zaszczepić wszystkich innych Prunusów
Prunus to np brzoskwinia, morela, nektarynka, ale też czereśnia, wiśnia czy śliwa, a nawet migdałek. Na jednej podkładce możemy zaszczepić morelę, brzoskwinię i nektarynę ale nie zaszczepimy już na niej czereśni czy wiśni
Co do nawłoci to to według mnie nawłoć
Kwitnący pęd to na pewno szparag
Drzewko za altanką to śliwka
A ptak to pleszka
Widzę, że masz trochę większą wiedzę o pająkach


Ta podeptana, włochata roślinka to jastrzębiec - roślina występująca na ruderalnych, bardzo suchych stanowiskach (również na suchych trawnikach)

Na jarzębinie zaszczepić da się to, co nazwę rodzajową ma po łacinie taką samą czyli Sorbus. Jarząb pospolity jest podkładką dla jarzębów szwedzkich, może być również dla pozostałych gatunków lub odmian jarzębiny




Co do nawłoci to to według mnie nawłoć


Drzewko za altanką to śliwka


Widzę, że masz trochę większą wiedzę o pająkach

- Alania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10449
- Od: 17 lip 2008, o 21:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Moje imię Monika
Alania to moja ukochana sunia
Co do ogrodu, to u mnie wcale nie było tak uporządkowane, bo dochodziłam do tego stanu przez wiele lat i ciężką pracą. Kupilśmy działkę w stanie dziczy i małpiego gaju - pełno zarośli, jeżyn, dzikich malin, samosiejek owocowych drzew i starych drzew owocowych. Oprócz tego perz gruby i długi jak liny oraz wszechobecny podagrycznik. Walczymy z chwastami do tej pory, ale to już lepiej wygląda, bo perzu zdecydowanie mniej niż było. Najgorszy w tej chwili jest podagrycznik, którego niestety jest dużo i mam wrażenie, że przegrywam z nim walkę
Plusem takiej sytuacji - posiadania działki niezagospodarowanej jest to, że masz pełne pole do popisu i sobie aranżujesz jak masz ochotę, nie musząc dostosowywać się do istniejącej, czyjejś wizji


Co do ogrodu, to u mnie wcale nie było tak uporządkowane, bo dochodziłam do tego stanu przez wiele lat i ciężką pracą. Kupilśmy działkę w stanie dziczy i małpiego gaju - pełno zarośli, jeżyn, dzikich malin, samosiejek owocowych drzew i starych drzew owocowych. Oprócz tego perz gruby i długi jak liny oraz wszechobecny podagrycznik. Walczymy z chwastami do tej pory, ale to już lepiej wygląda, bo perzu zdecydowanie mniej niż było. Najgorszy w tej chwili jest podagrycznik, którego niestety jest dużo i mam wrażenie, że przegrywam z nim walkę

Plusem takiej sytuacji - posiadania działki niezagospodarowanej jest to, że masz pełne pole do popisu i sobie aranżujesz jak masz ochotę, nie musząc dostosowywać się do istniejącej, czyjejś wizji

- max1232
- 500p
- Posty: 917
- Od: 30 sty 2010, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Białystok
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Wiki, te Twoje azalie wyglądają pięknie po przesadzeniu ! Jestem w szoku że w gruncie już tak ładnie kwitną !
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Wiki, jak tam akcja reanimacyjna roślinek? Trzymam kciuki za te okazy! No i za Twoje zmagania od poniedziałku

Powodzenia


Powodzenia

- max1232
- 500p
- Posty: 917
- Od: 30 sty 2010, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Białystok
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Wiki, powodzenia ! Wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki 

- Bazyla
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1193
- Od: 15 lut 2017, o 20:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Wiki powodzenia na maturze i jak to mówią "połamania pióra".
Trzymam kciuki
Trzymam kciuki

Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Również trzymam kciuki ....
Na szczęście to jedyny taki egzamin w życiu .

Na szczęście to jedyny taki egzamin w życiu .
Ania
Działeczka-marzenia się spełniają
Ziemia nie należy do nas, my tylko wypożyczamy ją od naszych dzieci...
Działeczka-marzenia się spełniają
Ziemia nie należy do nas, my tylko wypożyczamy ją od naszych dzieci...
- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2871
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Również trzymam mocno kciuki; bedzie dobrze na pewno



Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Z góry przepraszam, jeśli nie odpowiem na jakieś pytanie. Jestem zalatana i miałam nie wstawiać nic przynajmniej do piątku, kiedy znajdę chwilę... ale nazbierało mi się już kilkadziesiąt zdjęć i obawiam się, że gdybym tak przekładała, to ciężko by mi było się za to ostatecznie zabrać.
Dziękuję pięknie za wszystkie życzenia i kciuki - ale w tym momencie powiem szczerze, że matura... to dla mnie sprawa drugorzędna. Oczywiście mam nadzieję, że ją zdam, ale szczerze mówiąc w ogóle nie jestem na niej skupiona. Przez co innego zżera mnie stres.
Bardzo proszę więc za to o trzymanie kciuków za moją mamę, która miała dzisiaj poważną, bardzo groźną przy jej stanie operację - lekarze ostrzegali, że jest ryzyko i poważnych powikłań, i... wiadomo czego. Ale na razie jest w miarę dobrze, obudziła się po narkozie, choć jest bardzo słaba i praktycznie nieprzytomna, cały czas jest przy kroplówce i na silnych lekach przeciwbólowych, a lekarze są gotowi do tego, by w razie czego znowu przetaczać jej krew - oczywiście nadal leży w szpitalu. Następne kilka dni pokaże, jak to wszystko zniosła.
Zdjęcia pokażę w kolejności od najstarszych do najnowszych.
Najstarsze są bodajże sprzed tygodnia.
Tu ogródek. Pięknie rośnie szczypior z dymki.

Wychodzą lilie sadzone zeszłego roku - dwie sztuki, niezgodne z tym, co było na opakowaniu... ale i tak ładne, bo własne, prawda?

Tu już działka. Zdjęcia z pierwszego maja. Na pierwszy rzut azalie, z których kwitną już wszystkie.

Biała piękność, prawdopodobnie jednak indyjska, a nie azjatycka - cóż, przymrozki przeżyła, nie zgubiła nawet kwiatów... może da radę. I tak nie mam co z nią zrobić, jeśli nie da (w mieszkaniu stanowczo za ciepło), więc zostaje jej tylko "dostosować się albo ginąć".

Cudnie kwitnąca czerwona azalia. Maleństwo, cały krzaczek ma wielkość mniej więcej buta. A noszę numer 35 w porywach do 36.

Borówki już nawiezione nawozem do borówek, ładnie rosną - i kwitną. Każda jedna. Ok, może owoców nie będzie dużo, ale na pewno będzie można spróbować - i co ważne, zweryfikować odmiany.

Pierwszy zbiór rzodkieweczek


Tu relacja z pierwszomajowego sadzenia kwiatów... miliona kwiatów. Nie żartuję. Babcia przytargała mi od siebie z piwnicy ismeny, dalie, kannę, mieczyki... ajajaaj
Na dokładkę liliowce, frezje, cała masa kwiatów... jeszcze nie wiem, czy się przyjęły, bo część leży - ale nie uschły, więc ich nie skreślam.

Porządnie zaczęły ruszać bratki.

Rośliny w kąciku ziołowym ruszyły i rozrastają się... dużo szybciej, niż sądziłam.

Tu mały rzut na foliak. Bób ładnie rośnie (choć za woooolno...), ale część krzaczków chyba poraziła mi askochytoza - miały czarne, duże plamy. Wyrwałam i wyrzuciłam porażone, nie było ich jakoś bardzo dużo. Ale to niepokojące, bo nie miała jak być w nigdy nieuprawianej glebie, są w foliaku, więc też nie przelazło od żadnego z sąsiadów, nikt zresztą bobu nie uprawia w najbliższej okolicy... zostaje jedno rozwiązanie - nasiona, które kupiłam, musiały być zainfekowane.

Truskawki imponująco kwitną jak na dopiero co wsadzone.

A tu... hehehe. Gruby, mięciutki dywanik.
Nie, nie będę próbowała przekopywać akurat tego kawałka. Mam zdrowy rozum i choć nie lubię chemii, to wiem, kiedy jej trzeba. Tu wjeżdża roundup i nie ma gadania. Ale do tego... znowu, trzeba mi więcej czasu.


Hmm... zastanawiam się, co my tu widzimy.
Ale chyba dzikie poziomki. A może jednak truskawki? Nieee wiem.

Takie pomidory mi babcia przywiozła z nakazem "masz, sadź, jak się boisz sadzić swoje wychuchane". No to posadziłam razem z testowymi ogórkami. Niespodzianka - wszystko żyje mimo przymrozków i braku jakiejkolwiek ochrony, choć pomidorki zrobiły się nieco fioletowe. A ogórki nie miały jeszcze liści właściwych.

O, tu widać ogóreczki.

Groszek cukrowy.

Warzywnik od siedmiu boleści
Więcej chwastów niż warzyw, za gęsto, nasiona rozniesione wszędzie przez mrówki... no żyć nie umierać.

A od tego momentu zdjęcia z dzisiaj. Wpadłam na pół godziny z tatą podlać, jak wracaliśmy ze szpitala od mamy.
Dzisiejszy zbiór rzodkiewek.


Ścieżka kwiatowa ;)

Bratki bratunie.



Dzikie kwiatki też mogą być ładne.

Orliki, które mam wszędzie (WSZĘDZIE) zachwycają teraz urodą.



Ich kwiaty troszkę kojarzą mi się ze storczykami.
Jarzębina kwitnie i to kwitnie ślicznie i obficie. A właśnie, bo ktoś pisał - o tym, że jarząb pospolity jest świetną podkładką dla (zwłaszcza) aronii oraz świdośliwy, przeczytałam tu na forum i ogólnie w internecie. Jak to wygląda, nie wiem. Ale ponoć działa dobrze.


Dzisiejszy rzut na warzywnik, że to tak dumnie będę nazywać. W sumie wiele się nie zmieniło, chwasty większe

Truskawy wciąż cieszą kwitnieniem.

Poziomki też. W sumie zwątpiłam, czy to aby na pewno dzikie poziomki, jakieś takie za duże te kwiaty.

A na takie obrazki aż miło popatrzeć na własnej działce.




Azalie, które zimą były altankowe, teraz planują najwyraźniej cieszyć kwitnieniem w gruncie


Urocze są te kokoryczki, które się do mnie wychylają przez ogrodzenie.

Ziółka się rozrastają. Myślę, że widać różnicę nawet przez ten tydzień.

Zwłaszcza że... ktoś tu chce już kwitnąć.

Groszek cukrowy wygląda na chwilę obecną tak. Ślimaczy się strasznie. Przy okazji widać, ile mam chwastów wszędzie. No cóż... przepraszam, najwcześniej po maturach pójdę tam pohakać porządnie

Będąc przy groszku, to przedstawiam jeden z najbardziej rozpowszechnionych chwastów na mojej działce, obok podagrycznika, nawłoci, siewek iglaków (nie pytajcie, skąd się wzięły - nie wiem!) i orlików. Tam taaaaraa dam. Groszek pachnący!

Pamiętacie te róże? Te co takie wielgachne były, co je ogarnęłam na przedwiośniu.
No... były ogarnięte
Były. To dobre określenie.

Część mieszanki trocinowo-zrębkowej wylądowała już w foliaku, będą robiły za ściółkę. I tak, wiem - azot. Lepsze byłyby przekompostowane, ale jak się nie ma, co się lubi... to się podsypuje azotu.

A pomidory, które wcześniej pokazywałam, co mi babcia nakazała wysadzić, wyglądają tak.

No ok, żyją. Ale dalej nie widzę sensu, po co było je sadzić. Całe fioletowe, smutne, widać że mocno zahamowały ze wzrostem, liście smętnie wiszą. I po co?
Mały rzucik na obecny stan bajzlu.


Jak to mówią... byle do przodu
Pozdrawiam!
Dziękuję pięknie za wszystkie życzenia i kciuki - ale w tym momencie powiem szczerze, że matura... to dla mnie sprawa drugorzędna. Oczywiście mam nadzieję, że ją zdam, ale szczerze mówiąc w ogóle nie jestem na niej skupiona. Przez co innego zżera mnie stres.
Bardzo proszę więc za to o trzymanie kciuków za moją mamę, która miała dzisiaj poważną, bardzo groźną przy jej stanie operację - lekarze ostrzegali, że jest ryzyko i poważnych powikłań, i... wiadomo czego. Ale na razie jest w miarę dobrze, obudziła się po narkozie, choć jest bardzo słaba i praktycznie nieprzytomna, cały czas jest przy kroplówce i na silnych lekach przeciwbólowych, a lekarze są gotowi do tego, by w razie czego znowu przetaczać jej krew - oczywiście nadal leży w szpitalu. Następne kilka dni pokaże, jak to wszystko zniosła.
Zdjęcia pokażę w kolejności od najstarszych do najnowszych.

Tu ogródek. Pięknie rośnie szczypior z dymki.

Wychodzą lilie sadzone zeszłego roku - dwie sztuki, niezgodne z tym, co było na opakowaniu... ale i tak ładne, bo własne, prawda?


Tu już działka. Zdjęcia z pierwszego maja. Na pierwszy rzut azalie, z których kwitną już wszystkie.

Biała piękność, prawdopodobnie jednak indyjska, a nie azjatycka - cóż, przymrozki przeżyła, nie zgubiła nawet kwiatów... może da radę. I tak nie mam co z nią zrobić, jeśli nie da (w mieszkaniu stanowczo za ciepło), więc zostaje jej tylko "dostosować się albo ginąć".

Cudnie kwitnąca czerwona azalia. Maleństwo, cały krzaczek ma wielkość mniej więcej buta. A noszę numer 35 w porywach do 36.

Borówki już nawiezione nawozem do borówek, ładnie rosną - i kwitną. Każda jedna. Ok, może owoców nie będzie dużo, ale na pewno będzie można spróbować - i co ważne, zweryfikować odmiany.

Pierwszy zbiór rzodkieweczek



Tu relacja z pierwszomajowego sadzenia kwiatów... miliona kwiatów. Nie żartuję. Babcia przytargała mi od siebie z piwnicy ismeny, dalie, kannę, mieczyki... ajajaaj


Porządnie zaczęły ruszać bratki.

Rośliny w kąciku ziołowym ruszyły i rozrastają się... dużo szybciej, niż sądziłam.


Tu mały rzut na foliak. Bób ładnie rośnie (choć za woooolno...), ale część krzaczków chyba poraziła mi askochytoza - miały czarne, duże plamy. Wyrwałam i wyrzuciłam porażone, nie było ich jakoś bardzo dużo. Ale to niepokojące, bo nie miała jak być w nigdy nieuprawianej glebie, są w foliaku, więc też nie przelazło od żadnego z sąsiadów, nikt zresztą bobu nie uprawia w najbliższej okolicy... zostaje jedno rozwiązanie - nasiona, które kupiłam, musiały być zainfekowane.

Truskawki imponująco kwitną jak na dopiero co wsadzone.

A tu... hehehe. Gruby, mięciutki dywanik.
Nie, nie będę próbowała przekopywać akurat tego kawałka. Mam zdrowy rozum i choć nie lubię chemii, to wiem, kiedy jej trzeba. Tu wjeżdża roundup i nie ma gadania. Ale do tego... znowu, trzeba mi więcej czasu.


Hmm... zastanawiam się, co my tu widzimy.


Takie pomidory mi babcia przywiozła z nakazem "masz, sadź, jak się boisz sadzić swoje wychuchane". No to posadziłam razem z testowymi ogórkami. Niespodzianka - wszystko żyje mimo przymrozków i braku jakiejkolwiek ochrony, choć pomidorki zrobiły się nieco fioletowe. A ogórki nie miały jeszcze liści właściwych.

O, tu widać ogóreczki.

Groszek cukrowy.

Warzywnik od siedmiu boleści


A od tego momentu zdjęcia z dzisiaj. Wpadłam na pół godziny z tatą podlać, jak wracaliśmy ze szpitala od mamy.
Dzisiejszy zbiór rzodkiewek.


Ścieżka kwiatowa ;)

Bratki bratunie.



Dzikie kwiatki też mogą być ładne.

Orliki, które mam wszędzie (WSZĘDZIE) zachwycają teraz urodą.



Ich kwiaty troszkę kojarzą mi się ze storczykami.
Jarzębina kwitnie i to kwitnie ślicznie i obficie. A właśnie, bo ktoś pisał - o tym, że jarząb pospolity jest świetną podkładką dla (zwłaszcza) aronii oraz świdośliwy, przeczytałam tu na forum i ogólnie w internecie. Jak to wygląda, nie wiem. Ale ponoć działa dobrze.


Dzisiejszy rzut na warzywnik, że to tak dumnie będę nazywać. W sumie wiele się nie zmieniło, chwasty większe


Truskawy wciąż cieszą kwitnieniem.

Poziomki też. W sumie zwątpiłam, czy to aby na pewno dzikie poziomki, jakieś takie za duże te kwiaty.

A na takie obrazki aż miło popatrzeć na własnej działce.




Azalie, które zimą były altankowe, teraz planują najwyraźniej cieszyć kwitnieniem w gruncie



Urocze są te kokoryczki, które się do mnie wychylają przez ogrodzenie.

Ziółka się rozrastają. Myślę, że widać różnicę nawet przez ten tydzień.

Zwłaszcza że... ktoś tu chce już kwitnąć.

Groszek cukrowy wygląda na chwilę obecną tak. Ślimaczy się strasznie. Przy okazji widać, ile mam chwastów wszędzie. No cóż... przepraszam, najwcześniej po maturach pójdę tam pohakać porządnie


Będąc przy groszku, to przedstawiam jeden z najbardziej rozpowszechnionych chwastów na mojej działce, obok podagrycznika, nawłoci, siewek iglaków (nie pytajcie, skąd się wzięły - nie wiem!) i orlików. Tam taaaaraa dam. Groszek pachnący!

Pamiętacie te róże? Te co takie wielgachne były, co je ogarnęłam na przedwiośniu.
No... były ogarnięte


Część mieszanki trocinowo-zrębkowej wylądowała już w foliaku, będą robiły za ściółkę. I tak, wiem - azot. Lepsze byłyby przekompostowane, ale jak się nie ma, co się lubi... to się podsypuje azotu.

A pomidory, które wcześniej pokazywałam, co mi babcia nakazała wysadzić, wyglądają tak.

No ok, żyją. Ale dalej nie widzę sensu, po co było je sadzić. Całe fioletowe, smutne, widać że mocno zahamowały ze wzrostem, liście smętnie wiszą. I po co?

Mały rzucik na obecny stan bajzlu.


Jak to mówią... byle do przodu

Pozdrawiam!
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2022
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Trzymaj się! a bajzel i tak coraz fajniejszy.
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.