Przez zupełny przypadek, naprawdę nie było to zamierzone
, wątek zaczynam równiutko rok po upływie roku od założenia poprzedniego. Wystarczy porównać zdjęcia i już na pierwszy rzut oka widać, że wiosna przyszła do nas dużo wcześniej niż przed rokiem. Tam jeszcze królują krokusy i iryski żyłkowane, tutaj już nie ma po nich śladu
Teraz wzrok przyciągają hiacynty i ciemierniki, chociaż zarówno jedne, jak i drugie dopiero się rozkręcają. Pierwsze wystartowały ciemnogranatowe hiacynty i ciemiernik pełny, pozostałe dwa nie są takie szybkie i dopiero szykują się do kwitnienia. Dzięki temu mogę się nimi dłużej cieszyć, ich urodą i nie da się ukryć, zapachem jaki rozsiewają hiacynty. Kilka cesarskich koron na pewno zakwitnie, mają już nawet pąki, chociaż póki co są raczej haniebnego wzrostu. Muszę się chyba do nich przyłożyć, bo bardzo je lubię, a one rosną jak chcą, a raczej nie chcą. Za to u moich rodziców zawsze kwitną jak marzenie i bujają tuż pod obłokami
Tulipany marnie to marnie, ale zakwitną. Nie będzie to jednak oszałamiające kwitnięcie, tyle tylko, żeby zaznaczyć, że są. Wystartowały orliki, ostróżki i czosnki, na świat pchają się ciekawe wiosny lilie, zaczynają puszczać młode listki powojniki. Widać, że rośliny spragnione słońca wykorzystują każdy jego najmniejszy promyk. Rabatki pomaleńku się zazieleniają, nie tylko za sprawą chwastów, ale i wyrastających zewsząd kęp wszelakich roślin.


Wczoraj miałam kolejny z wolnych dni i oczywiście nie mogłam go zmarnować na jakieś tam obiady, czy też bezsensowne obecnie sprzątanie, tylko w miarę wczesnym rankiem pognałam na działeczkę. Wyciągnęłam rowerek, spakowałam manatki i pojechałam
Może jeszcze nie było tak ciepło jak bym chciała, ale nareszcie wystarczyła już tylko cienka kurteczka. W miarę upływu dnia robiło się coraz cieplej i naprawdę zrobiło się przyjemnie. Działkowicze wylegli prawie, że tłumnie, co oznacza, że w promieniu stu metrów były może ze cztery, w porywach do pięciu osób. Obok mnie oczywiście żywej duszy, a mój ulubiony dziadek od nalewek, chyba niestety sprzedał w końcu działkę, bo kręcił się tam ktoś obcy. Szkoda, że już nikt nie będzie wrzucał na moja działkę gruszek czy jabłek by zwrócić moją uwagę, czy też scenicznym szeptem wołać do mnie: "sąsiadko, sezon czas zacząć" 

Ze wszystkich rabatek pościągałam sterczące we wszystkich kierunkach ubiegłoroczne suszki, zagrabiłam z resztek rabatki i zaczyna to wreszcie przypominać moją ulubioną działeczkę
Pielić już trzeba bardzo ostrożnie, bo lilie ostro wzięły się za kiełkowanie i wiele z nich jest już na wierzchu, albo chowają się pod cieniutką warstwą ziemi i łatwo można je uszkodzić. Już nie raz tak załatwiłam jakąś i niestety nie zawsze w następnym roku odbijała



Mam już uporządkowane na "cacy" cztery duże rabaty, jeszcze mniej więcej drugie tyle, a może ciut więcej i będę miała porządeczek. Oczywiście tylko w marzeniach, bo przecież wiadomo, że jak tylko zamknę za sobą furtkę, to chwasty na wyścigi zaczynają kiełkowanie, a z ukrycia wychodzą te, którym udało się sprytnie ukryć przed moim czujnym okiem

Ciągle nie ma wody, ani jednej, ani drugiej. Wczoraj do podlania posadzonego maka od Małgosi -PEPSI musiałam użyć mineralnej, odejmując ją sobie od ust, bo miałam już tylko jedną butelkę. Robi się sucho, do pielenia jeszcze jest ok. ale roślinom przydałoby się trochę wody z nieba. Słońce i woda to ogrodowi sprzymierzeńcy, dopóki nie występują w nadmiarze.
Zasiedziałam się wczoraj na działce straszecznie i do domu wróciłam dopiero po osiemnastej i nie było już ze mnie większego pożytku. Spać poszłam wcześnie, a po wczorajszych działkowych swawolach dzisiejszy wyjazd na działkę musiałam odłożyć na inny dzień. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo przynajmniej ugotowałam rodzince porządny obiad, bo z braku czasu wszystkich domowników, jemy codziennie schabowe przyrządzone przez Filipa między zajęciami. Szczerze mówiąc, to te kotlety bokiem już mi wychodzą, dobrze przynajmniej, że w wątku też już Was nimi nie częstuję, bo chyba by mnie "zemgliło"



Udanych pobytów na działkach i w ogrodach i do zobaczenia





















