Mam nadzieje, że już niedługo to się zmieni i skrzynki powędrują na dwór w tuneliki. Póki co trzeba się jakoś przemęczyć, jednocześnie pikując co trzeba, by później jak będzie pogoda, nie siedzieć przy sadzonkach, tylko wyruszyć do ogródka.
Dobrze, że mrozy nie są super uciążliwe już, bo cebule, pory, marchewki i lubczyki sobie mogą w tunelach siedzieć.
Z kolei te większe rozsady są na strychu, bo z nimi w pokoju, to już miałbym puszcze amazońską. A tak, to chociaż jest gdzie nadepnąć.
Szkoda tylko, że te ochłodzenie opóźniło mój cały schemat działań, który zakładał wykorzystanie kubków, które mam na stanie, bo zaplanowane było, że w kubki po wysadzeniu bobu, pójdą średniaki papryk, a w kubki po paprykach, pójdą młodziaki pomidorków. A teraz zblokowało wzrost papryk, a pomidorki gotowe do pikowania i teraz się głowię w co.

Zapewne przyjdzie kupić kubki, choć już tego nie planowałem.