Witam    
 
Chyba od trzech już tygodni było zimno , wietrznie i sucho.
Od dwóch dni jest już trochę cieplej i już tak bardzo nie wieje . 
Jednak nocą i nad ranem temperatura spada do zera i poniżej.
Pierwsze kwiatki białej magnolii niestety zdążyły zmarznąć i wiszą, jak brudne ściereczki. 
Cebulowe sadzone jesienią ledwo co pokazują pąki  ale jakieś takie mizerne.  
Musiałam już uruchomić podlewanie . Jednak kranówa to tylko ledwo pomaga przetrwać roślinom. 
To już tradycja , że w moim regionie o tej porze nie dość, że zimno, to jeszcze i kompletnie sucho. 
Jakieś kwiatuszki kwitną, to te dzielne maluszki. Dużo niebieskich.  
 
 
Trochę różowych i białych. 
Wciąż mają kwiaty ciemierniki. 
Dopiero tydzień temu nieśmiało zakwitła forsycja a w tym tygodniu zaczyna kwitnąć knieć błotna, obie na żółto. 
Gdzieś znalazł się jeden żółty żonkil i w innym miejscu - jeden biały. Reszta ma tylko liście. Dlaczego ?
Stasiu   
  
Mam nadzieję, że i mnie udało się zwalczyć infekcję. 
Też wspomagałam się miodem, różnymi herbatkami i wygrzewałam się pod kołderką. 
I chociaż święta za pasem to już od poniedziałku pracuję troszeczkę w ogrodzie. 
Wcześniej nawet udało mi się zrobić przedświąteczne porządki i zakupy.  
 
 
Też miałam taki proszek odstraszający zwierzaki i chyba muszę znowu go kupić. 
Na razie posadziłam wzdłuż płotu bodziszek korzeniasty i może on coś pomoże, musi tylko urosnąć. 
Wyprowadzanie psów to u nas też powszechny zwyczaj. 
Kiedyś poradziłam jednemu właścicielowi, żeby poszedł z psem do lasu a nie pod ogrodzenia sąsiadów,
to rozbroił mnie stwierdzeniem, że tam są kleszcze. A on dba o swojego pupila, o porządek po nim już nie.
Tylko dwie panie widziałam, jak sprzątały po swoich pieskach. Dla facetów to jest chyba za bardzo poniżające.  
 
 
Dziękuję za życzenia zdrówka i pogody. 
Tobie też życzę zdrowia i pogody dającej wytchnienie roślinom i ogrodniczce.  
 
 
 
 Karolinko
Karolinko   
 
Gdyby nie te ciemierniki i inne drobne kwiatki byłoby całkiem smutno . 
Na szczęście te akurat dają mi radość o tej porze w ogrodzie. 
Gdańska wiosna się nie spieszy, tak jak ta wrocławska.  
 
 
Wyobraź sobie, że kocina zniknęła na dwa tygodnie, po czym wróciła chuda i za nią stado kocurów. 
Podejrzewam, że już po kociętach.
Pewnie zaraz znowu będzie kotna a nie da się nawet dotknąć. 
Chyba żyje w jakiejś kociej komunie na działkach lub w którejś stadninie, w okolicy. 
Straciłam nadzieję na jej oswojenie a rodzinka już nie toleruje towarzyszących jej kotów.  
 
 
 
 
 
I jeszcze trochę kwitnących roślin z ogrodu.
Na różowo....
 
 
i na biało.... 
 
 
 
 