Jaka fajna dzisiejsza pogoda, od wczesnego ranka słoneczko pięknie świeci, ptaszki cudnie śpiewają i jak tu nie wyjść do ogrodu.
Najpierw otwarcie sezony "sznurkowego" pranie w końcu suszone na polu ( i tu od razu napiszę u nas tak się mówi, nie używamy wyrazu na dworze

), delikatny wiaterek go poruszał, super wyschło i pięknie pachnie.
Zabrałam się za dokończenie cięcia hortensji, na 3 tury tego roku cięłam dziś w końcu skończyłam. Po południu porządkowałam rabatkę trawiastą, wszystko ścięłam, kostrzewę wyczesałam z suchego dziadostwa, wygrabiłam całość. Po ścięciu okazało się, że mój pies chowając się w lecie w cieniu traw zrobił mi duże dołki, jak poodkrywam róże to część ziemi z kopczyków w te miejsca nasypię.
Dzień super pracowicie spędzony, bez pośpiechu fajnie się pracowało.
Marysiu wróciłam, mieliśmy ostatnie dwa tygodnie cały czas pod górkę, jak znalazł się w szpitalu odetchnęłam z ulgą mam nadzieję, że w końcu jest pod odpowiednią opieką. Dobrze nie jest i już nie będzie nigdy, ale żyjemy nadzieją na lepsze.
Dziękuję
Krysiu dzisiaj tych zwiastunów było więcej, ale nie znalazłam czas na aparat, może jutro się uda.
Pisałam Ci o moich planach z zamaskowaniem butelek plastikowych, pomysł nie sprawdził się, trawa mimo silnego obwiązania zsuwała się, odpuściłam. Gałęzie i liście oliwnika na którym wieszam będą musiały wszystko ładnie zasłonić.
Bratek to samosiejka, tak fajnie mi się w różnych miejscach posiały, miniaturkami jestem zachwycona.
Nie ma jak łopata, widły, wszystko na nich można wyładować
Igo wróciłam i ja się cieszę. Czy dobre wiadomości nie wiem, zobaczymy czas pokaże co dalej będzie.
Na rabatkach coraz więcej wiosennych zwiastunów, to mnie cieszy. Dużo jeszcze mam porządkowania, ale powoli dam radę.
Gazanie przykrywam po wysianiu cienką warstwą ziemi, bardzo szybko kiełkuję, siej jak najszybciej bo na nie już czas. Moje powinnam już przepikować, ale chyba im odpuszczę, będą rosły w gąszczu, a później czeka mnie rozrywanie.
Marta 64 nadzieja na poprawę jest, oby ból poszedł sobie w końcu precz, to już byłoby dużo lżej.
Ogród zawsze dla mnie był i jest odskocznią od szarości dnia codziennego, służy mi za terapię.
Jak u nas wczoraj po południu i w nocy lało ulewy za ulewą, do tego bardzo mocny paskudny wiatr.
Maju oby poszło na to liczymy. Widzisz nie ma jak ogród wszystkie troski można zgubić. Bratki wysiały się same, zeszłego sezonu miałam takie posadzone w donicach, siewek udało mi się nie wyrwać i teraz cieszą oczy swoim kwitnieniem.
Iwonko musi być lepiej, cały czas się tego trzymam, do 1 kwietnia będziemy żyć jeszcze w niepewności co dalej.
Bardzo dobrze jest mieć ogród pod tzw nosem, jak tylko pogoda pozwala spędzam w nim każdą chwilę.
Nie wiem czy nie za szybko cieszymy się taką pogodą, zapowiadają duże ochłodzenie w przyszłym tygodniu, oby nie opady śniegu.
Ty masz dobrze, M tnie trzcinę, ja sama to robię, dwa domki mam już wystawione, kokony nadal w lodówce, czekam na dobry czas ich wyjęcia.
Nie ma jak być dzieckiem, wtedy człowiek był taki beztroski, wesoły, nic go nie obchodziło, a dziś gdy jest dojrzały same problemy. Ot życie.
Dziękuję za wszystko, będę zaglądała do skrzynki.
Wracając w zeszłym tygodniu z rehabilitacji, zahaczyłam o sklep, a tam przy wyjściu na regałach nasionka. Nie chciałam wtedy się wracać, ale wiedziałam na pewno coś następnym razem kupię. No i takie

mi wpadło samo do koszyka
hiacynty już przekwitły, coś słabo pachniały
