April, bardzo, bardzo mi miło, że pamiętasz i że odwiedzasz.

Ja też byłam u Ciebie, choć bez wpisu, bo to był akurat dzień samego ogladania. Pięknie masz, bogato i wielce udanie. Gratuluję takich wspaniałych postepów. U mnie na razie stagnacja. Ni się ogrodowego nie dzieje, czekam na nowy sezon i w głowie planuję prace wiosenne.
Tara, mam Aniu nadzieję, że będzie tak jak mówisz i winobluszcz szybko obrośnie mi ścianę domu.
Margo, wsadzałam kilka gatunków winobluszczu, ale tylko dwie odmiany się wkońcu ostały i mam nadzieję, że już nie wymarzną i będą obrastać domek.
pelagia, to prawda, że w ogrodzie można coś znaleźć przez cały rok,tylko że nie bardzo chce się wychodzić, kiedy pogoda nie sprzyja. Ale gdy tylko wychodzi u nas słońce, od razu wkładam kurtkę i biegnę zobaczyć, co tam słychać na rabatach.
Hortensjomanka, o, jak się cieszę, że odezwałaś się w moim wątku i możemy już jawnie sobie pogadać o sprawach ogrodowych. Pytasz o dalie, więc postaram się Ci krótko o nich opowiedzieć. Mówisz, że najbardziej lubisz te wielkie, talerzowe. One rzeczywiście są najpiękniejsze również i moim zdaniem. Tylko że mam z nimi jednak największy kłopot, bo niestety, gdy już kwiat się do końca rozwinie, to najcześciej nie może dźwignąć swojego ciężaru i pęd się łamie. Oczyweiście po deszczu jest najgorzej, bo połamana jest większość pędów. To najbardziej irytująca cecha dalii. Nie wiem, może u innych osób jest inaczej, ale moje tak się zachowują, niestety, co mnie zniechęca do powiększania mojej kolekcji.
Jeśli miałabym Ci polecić co ładniejsze odmiany, to wiadomo że jest to kwestia gustu. Mnie najbardziej spodobały się w tym roku: Mingus Joshua, England Glory, Vassio Meggos, Wanda's Aurora, Wyn's Neon Dream, Lavender Perfection, Cambridge, Emory Paul i Explosion. I odmiana o troszkę mniejszej średnicy - Lady Darlene.
No i miałam też ogromną bordową Kenora Wildfire, ale ta to już naprawdę z trudem utrzymywała kwiat.
Mnie najbardziej pasują odmiany niskie, bo z nimi nie ma kłopotów. Nie tak oszałamiające, ale za to nie wnerwiają.
Ta zakwitła najpóźniej i kwitła u mnie najdłużej. O dziwo jej pęd się nie złamał, choć kwiat był wielki. To jakaś pomyłkowa, bo kupiłam jako coś zupełnie innego. Najbardziej przypomina mi odmianę
Emory Paul.
Pozdrawiam z mojego śpiącego ogrodu (zdjęcia jeszcze z listopada).
