Jadzinko można pooddychać do woli.
Właśnie nie wiem co to za kwiatki....po raz pierwszy się wysiały i to wszędzie i u sąsiadów też. Myślałam, że to jakiś przetacznik ale nic nie znalazłam.
W poprzednich latach było dużo kwiatów żywca gruczołowatego a tym razem ani jednego.
Lilijki będę musiała przesadzić bo mają ciasno...dobrze im tu

a rododendronowi powtykałam w podłoże szyszki żeby rozluźnić glina.
Moniś byłam w Brennej i też jest fajnie...podobny klimat.
Wybieramy się 19/20 maja jak masz chęć to zapraszam....jest dodatkowy materac więc się pomieścimy jakoś.
Uprzedzam prądu brak a woda do mycia ze strumyczka a do picia ze źródełka
Tylko weź sobie sobą ciepłe ubrania bo wieczory i poranki są bardzo chłodne.
W Pieninach płynęłam spływem Dunajca.
Beatko jest tak jak mówisz...to taka odskocznia od zgiełku ale nie od roboty
Trzeba wcześnie rano wstać żeby w jeden dzień wszystko porobić a wspomnienie o smaku porannego śniadania z kawą zostaje do następnej wiosny.
Pięknie opisałaś co byś czuła ...ale nachodzić się trzeba.
Jadzinko jak nadepniesz na ostrożeń polny to się odechce chodzić boso.

ale ścieżką kamienistą czemu nie można deptać.
Daysy cieszę się, że spowodowałam Twój zachwyt...bo o to chodzi żeby wywołać uśmiech i sprawić, że przenosimy się w inny świat.
Na pewno przywiozę kolejne fotki i wstawię bo to jest nam bardzo potrzebne.
Do zobaczenia zatem.
Dziękuję za odwiedziny i życzę miłych wrażeń.
