
Dzisiaj tylko zakładam nową część mojego różanego wątku, bo już jasno widać, że nie wyzdrowiałam i choroba różyczkowa trzyma mocno. Tak więc już podczytuję powoli Wasze wątki i czytam o wiosennych pobudkach różanych. Z radością czytam, że u większości z Was róże przezimowały bardzo dobrze. I ja dołączam do tego grona, chociaż byłam w stresie, ponieważ tylko niewielu różom zrobiłam w tym roku kopce, większość zimowała bez. I przeżyły. Paradoksalnie często te bez kopczyka lepiej niż te zabezpieczone



Natomiast jedną z niespodzianek na plus było Wedding Piano. Zielone po czubeczki, cięte kosmetycznie (brak kopca)


Pięknie bez kopców przezimowały obie Lady of Shalott, ale i tak przycięłam dosyć mocno, niech tyją.

Artemisa miałam wiosną przesadzić, bo zajął prawie całą niewielką rabatę i stłamsił swoim jestestwem inne róże. Ale jak sobaczyłam purpurowe przyrosty grubości flamastra to doszłam do wniosku, że niech ma i zostawiłam. Zimował bez kopca, cięty z rozsądku, bo zielony po czubki.

Kolejne zaskoczenie to Prix P.J. Redoute. Młoda róża, kupowana latem, zimowała bez kopca i przezimowała koncertowo. Będzie co podziwiać


Moje ukochane Myriam, zimowały bez kopców i radzą sobie świetnie. Co z tego, że nie lubią deszczu. Ich zapach i kwiaty sprawiają, że jestem nieustająco zakochana i tym bardziej się cieszę, że tak sobie fantastycznie radzą w naszym klimacie

Wspaniale po zimie wygląda też Our Last Summer. Zimowała z maleńkim kopczykiem i już widać, że to silna róża


Ogromną radość sprawiły mi też obie Crown Princess Margerity. Jedna przesadzana latem, bo półcień jej jednak nie służył a druga kupiona pod koniec sezonu w donicy. Obie rosną obok siebie i wyglądają dobrze, miały małe kopczyki. Mam nadzieję w tym roku mieć piękne złote kwiaty w dużej ilości

Różą niezniszczalną okazała się Madame Anisette. Zero kopca a ta zielona po czubeczki. A tak mnie wkurza... Bo ona rośnie i rośnie i rośnie... a jak sobie przypomni to trochę kwitnie


Jestem bardzo ciekawa co pokaże Stephanie's Rose w tym roku. Przezimowała pod małym kopcem bardzo dobrze, może bez rewelacji, ale rokuje na dobrą różę

Bardzo podobnie ma się sytuacja z Rose vom Ruhtral. Wygląda dobrze, chociaż nie miała kopca

Jeżeli chodzi o Pashminę to mam i dobre i złe doświadczenie: najstarsza przezimowała źle. Wypuszcza listki tylko z jednego pędu, reszta brązowa. Dwie młodsze wyglądają rewelacyjnie. Rosną obok siebie, żadna nie miała kopca, ale są z różnego źródła. Zobaczymy co będzie


No i pewniaki, zimujące pięknie bez kopców i już pokazują te swoje lakierowane listki. Garden of Roses. Róża, która powinna być w każdym ogrodzie


Cieszą mnie też Dolce Vita. Najstarsza i największa przezimowała świetnie, ale dwie młodsze, dużo słabsze, rokują nieźle na ten sezon. Miały niewielkie kopczyki.

No, to chyba wystarczy. Zdjęcia oczywiście są z zeszłego roku. Na tę chwilę pączki zobaczyłam na Gartentraume, której prawie nie cięłam, bo miałam ją oddać. Skoro chce kwitnąć, więc zostaje. Pozbyłam się wszystkich dwóch Lacre

Z nowych nabytków jesiennych bardzo czekam co pokażą: Bathsheba, James L. Austin, Graham Thomas, Charles Darwin, Darcey Bussell i Olivia Rose. A w zeszłym tygodniu zamieszkały u mnie dwie Princess Anne i nowa sadzonka Crocus Rose.
Ta oszałamiająca wiosna daje nadzieję na udany sezon. Obym tylko nadążała karmić
