Dorotko, w styczniu i lutym tylko garstka nasion ląduje w ziemi. Prawdziwe sianie rozpocznie się tak na prawdę w marcu, przynajmniej dla mnie. Zabrzmiało to, jakbym miała zasiewać całe palety, a tymczasem sadzonek będzie tyle co kot napłakał. I większość, z braku miejsca i tak rozdam ludziom. Ale przynajmniej będę miała się czym zająć do maja

Różowe gazanie posiałam ponownie, bo ani myślały wyjrzeć z ziemi
Lucynko, moje pierwsze heliotropy zupełnie nie nadają się do pikowania, zresztą były tylko dwa. Wysianym po raz drugi, dam na razie spokój. Niech się wzmocnią i dopiero wtedy się za nie wezmę
U mnie już drugi dzień słońce przygrzewa i siewki korzystają z tego na maksa

A kobea jak na razie pokazała trzecie kolanko
Mariusz, gazanię posiałam po raz pierwszy. Kiedyś miałam ją u siebie, a potem jakoś już o niej nie pamiętałam. A jak sobie przypomniałam, to nie miałam już na nią miejsca

Teraz zresztą też będę wciskać wszystko po kątach, bo chyba stanowczo przesadziłam z ilością roślin. Przez sezon muszę wszystko przemyśleć i z czegoś zrezygnować. Tylko z czego? A może nie będzie tak źle? Chociaż źle, to już chyba było, teraz będzie już tylko gorzej
Moja skórka pomarańczowa głównie trafia do pierniczków i keksa. A jest tak drobniutko pokrojona, że prawie byś jej nie poczuł pod zębami. Ale jej niebiańskiego smaku nie zapomniałbyś do końca życia
Ewelinko, dziękuję

Mam nadzieję, że pustynniki mam dalej

One nie lubią nadmiaru wody, a przecież cały ubiegły rok padało bez przerwy. Jesienią zbyt późno je przykryłam folią i teraz wcale nie mam pewności, że w tym roku dalej będą nas zachwycać. Filip teraz jeździ codziennie po kilkadziesiąt albo i nawet "set" kilometrów i bardzo mu się to podoba. A troszkę pewniej w tej sytuacji czuję się ja
Zuziu, moje nasiona też nie zawsze chcą ze mną współpracować

Zresztą do tej pory też zazwyczaj kupowałam sadzonki, albo brałam od mamy. Siałam tylko wysokie, rozczochrane aksamitki, bo tych na rynku nigdy nie ma. To pod wpływem forum zaczęłam więcej siać i muszę przyznać, że nawet mi się to spodobało. Chociaż początkowo podchodziłam do tematu jak do jeża

U mnie też już słonko ostro operuje po niebie. Siewki postawiłam wyżej, żeby nie musiały się do niego wyciągać. Na działce ciągle nie byłam, do tej pory było mokro, ciemno i ponuro, to i nawet mnie nie ciągnęło. Ptaki za to chyba czują wiosnę w powietrzu, bo radośnie się wydzierają pod oknami.
Jadziu, obawiam się, że heliotropy w kieszeni mogą nie odebrać Twoich sygnałów, że mają rosnąć. Chyba jednak będziesz musiała je wyciągnąć na światło dzienne i trochę im ułatwić zadanie

Przepis na skórkę pomarańczową jest prosty, aczkolwiek czasochłonny. Zbieram skórkę z pomarańczy (ten czas może spokojnie spędzić w lodówce) przez kilka dni. Ostrym nożem usuwam z niej prawie całą białą warstwę czyli albedo i kroję w drobniutką kostkę. Następnie zalewam wodą i zagotowuję. Pierwszą wodę zawsze wylewam, nalewam kolejną porcję i gotuję skórkę prawie do miękkości. Gdy skórka jest już prawie miękka dosypuję cukru. Dość sporo, ale nie bardzo wiem ile, sypię tak "na oko"

I teraz gotuję aż skórka będzie mięciutka. Wyłączam gaz i całość zostawiam na przynajmniej dobę w garnku, żeby sprawdzić czy cukru nie jest zbyt dużo. Jak będzie zbyt słodkie, to całość się"scukrzy", czyli ponownie pojawią się kryształki cukru. Jak jest ok. to zagotowuję i wkładam do wyparzonych słoiczków. To wszystko jest bardzo proste, tylko zajmuje sporo czasu. Za to później wystarczy otworzyć słoik i od razu dodać do ciasta. Moja mam gotowała skórki w całości i kroiła dopiero gdy ich potrzebowała. I nie zdejmowała albedo. Kostki są wtedy grubsze, co w niczym właściwie nie przeszkadza. Do pierniczków jednak potrzebuję jednak drobniutkiej kosteczki, dlatego też znalazłam takie rozwiązanie.
Danusiu, Już wysiałaś ostróżki? Ja chyba zrobię to dopiero w marcu, moje miejsce na parapecie gwałtownie się skurczyło, a przecież moje zasiewy są jeszcze w zbiorczych kuwetach. Jeszcze niczego nie pikowałam, nie wiem gdzie pomieszczę te wszystkie doniczki
Terminów siania przestrzegam dopiero od tego roku. A to też tylko dlatego, że Lucynka, co chwila o nich przypomina i nie muszę nigdzie szukać informacji. Patrzę na to troszkę z przymrużeniem oka, ale przecież niczemu to nie zaszkodzi, a może nawet pomoże?Niech więc tak bedzie
Zbliża się Wielkanoc, to chrzan akurat się przyda
Małgosiu,

Kaprys nie takie rzeczy potrafi. Teraz z upodobaniem czeka na pojemniki po jogurtach, które z upodobaniem wylizuje do czysta

Stokrotka na razie siedzi cicho i ani myśli wyleźć. Na jesieni położyłam ją na mokrym gaziku i zamknęłam w woreczku strunowym, to wykiełkowała bardzo szybko. A teraz nie chce
Filip na szczęście radzi sobie nieźle, dziękuję

Zresztą on od początku bardzo lubił siadać za kierownicą, to jak na razie podoba mu się bardzo. Nie wiem jak długo będzie tam pracował, ale nawet jeżeli zdecyduje się na dalszą naukę, to zdobyte doświadczenie na pewno mu się przyda.
Marysiu, dzisiaj odkryłam, że kobea błysnęła kolejnym kolankiem. To już trzecie

Heliotropy też już rosną w siłę, a na pozostałe nasiona też przyjdzie czas. Dostałam tyle nasion, że teraz mus wysiać chociaż po kilka. Jak dla mnie to tylko przyjemność, bo jak wiesz ja lubię jak mam kolorowo. Nawet jeżeli dla kogoś kolory będą się gryzły, to ja na to nie patrzę. Przy takim skrawku ziemi nawet nie będę się starać tworzyć jednobarwnych rabat, zresztą to do mnie nie pasuje.
W tym roku przeżyjesz rewolucję u siebie, to potem będzie już tylko lepiej. Mniemam, że już lepiej się czujesz?
Teraz już niestety muszę lecieć do pracy. Na szczęście dzisiaj na krótko
