Witam wszystkich odwiedzających
Chociaż pogoda za oknem bynajmniej nie nastraja do myślenia o ogrodzie, a tym bardziej jakichkolwiek w nim prac, we mnie na przekór wszystkiemu budzi się już z zimowego uśpienia instynkt ogrodniczy. Może precyzyjniej? Ano, planuję (na razie w myślach, a zapewne wkrótce na papierze) nową rabatkę

Czy to wydłużający się dzień, czy słońce, które coraz wyżej świeci?
Tym razem nie będą to róże, a krzewy uzupełnione bylinami. Mam posadzone w trójkącie magnolię, lilaka i czereśnię (która idzie out, bo w ciągu 3 ostatnich lat urosła o kilka cm) - denerwuje mnie koszenie wokół tych drzewek, więc wygładzę i zmniejszę

powierzchnię koszenia

No i tak to zwykle bywa - jak już myślałam, że z grubsza wszystkie roboty zrobione, to na horyzoncie pojawia się następna.
Danusiu, każda rada na wagę złota

Ciekawe w jakim rozcieńczeniu stosuje się ten biohumus? Przyznaję bez bicia, nigdy nie słyszałam. O pryskaniu nim, znaczy się, bo biohumus znam i stosuję. O mleku już owszem, ale nigdy nie testowałam w swoim ogrodzie. Super, że u Ciebie się sprawdza. Podziwiam za wybór ekologicznych metod. Generalnie, opryski to najbardziej znienawidzona przeze mnie czynność w ogródku, mam na to jedynie czas, kiedy położę moich chłopców spać wieczorem. Wychodzę z nianią elektroniczną i...zanim wszystkie róże oblecę, to jest to wyścig z czasem, często płuczę już opryskiwacz po omacku

Poza tym, stresuje mnie zawsze sama procedura - a to za ciepło, a to za zimno, a to może spadnie deszcz

Koniec końców opryskałam róże prewencyjnie chyba 3 razy. No, niestety chemia, wybieram środki układowe, by mieć spokój na dłuższy czas. Naturalnymi środkami trzeba dużo częściej, a z czasem u mnie wieczorami krucho. Gdy już plamistość zaszalała, darowałam sobie pryskanie, był już koniec lata. Mam nadzieję, że po eliminacji największych chorowitek, będzie trochę lepiej. Albo, że lato będzie mniej zimne i deszczowe. Byle jednak nie w drugą stronę - susza i upały były dla mnie jeszcze gorsze. No ma baba wymagania
Jeśli chodzi o pomidory i ogórki to już inna sprawa, bo chemii nie będę stosować - do tego kieratu zatrudnię Pana Małżonka - w końcu warzywka to jego zachcianka, więc niech ma swój udział

Podasz proporcje i jak często pryskałaś tym mlekiem?
Aga, ja też zaczynałam od kilku krzewów, ale choroba się rozwinęła niepostrzeżenie i róże zagarnęły połowę miejsca na rabatach
Ciekawa jestem, czy i Ty
wpadniesz jak śliwka w kompot
Jakie masz róże u siebie?
Ewo - Pashmino witaj!

Znam Cię z wątków po których się włóczę, muszę w końcu zajrzeć i do Ciebie

Double Delight póki co ma zapewnione miejsce, a pożegnałam podobną do niej Nostalgie. Czyżby i Ciebie zawiódł Charles de Nervaux? To masz więcej cierpliwości ode mnie! Twój gagatek to szczęściarz - oby wykorzystał daną mu szansę, może będę mogła podziwiać jego urodę u Ciebie
Masz na myśli Alexandra Princesse de Luxembourg? Wujek Google pokazał piękną różę, ale już wiem, dlaczego nie wpadła mi w oko, to spory krzaczor! No to już będę w takim razie pędzić podziwiać u Ciebie
Trzymam kciuki za Twoje iryski, będzie z pewnością na czym oko zawiesić
Zapraszam serdecznie, będzie mi miło Ciebie gościć
Na ocieplenie widoków za oknem przedostatni już odcinek krótkiego serialu o różach
Heidi Klum Jako jedyna z prezentowanych dzisiaj starsza stażem różyczka. Niziutka rabatówka na obrzeża lub do donic. Kupiłam ją w donicy, bardzo spodobała się mojemu mężowi, obsypana była całym mnóstwem pąków, za to przypłaciła to zdrowiem, bo jako jedna z nielicznych w 2016 chorowała na plamistość, która ogołociła ją z wszystkich liści. W tym roku już się zadomowiła, oberwałam kilka chorych listków. Dostała chyba zbyt cienistą miejscówkę, ponieważ zakwitła tylko kilkoma kwiatuszkami. Boję się sadzić ją w pełnym słońcu w obawie o przypalanie kwiatów. Może ktoś podzieli się ze mną swoim doświadczeniem w uprawie Heidi?
Maid Marion - druga angielka, która dołączyła do Princess Alexandry latem zeszłego roku. Kupiona jako piękny gęsty krzew, z mnóstwem pączków. Oglądałam inne, ale to właśnie ta silna sadzonka mnie skusiła

Wiem, że jest to gwarancja zdrowia i bogatego kwitnienia. Kwiaty wyglądają jak z bibułki albo jak gdyby obsiadły krzew delikatne różowe motylki. Kwiaty średnio trwałe, ale w dużej ilości. Podłapała plamistość, jednak jako, że kupiona była w donicy, jest to mało miarodajne jak na pierwszy sezon. U mnie prawie wszystkie róże z donic na coś w pierwszym sezonie chorowały.
Dalej nabytki sadzone jesienią 2016, więc 2017 był ich pierwszym sezonem
Savoy Hotel - wielkokwiatowa róża Harknessa. Kilka kwiatów, trochę plamek i dość ładnie zbudowany krzaczek. Kwiaty w pięknym, porcelanowym różu, o klasycznej budowie pąka, dosyć trwałe.
Johann Wolfgang von Goethe - ogromne, piękne kwiaty, kilka plamek, na razie dość skromne kwitnienie, ale zbudowała dość ładny krzew. Dosyć trwałe kwiaty
Pink Paradise - każda z róż Delbarda, jakie posiadam, różni się kompletnie pokrojem, kształtem i wybarwieniem kwiatów. Hodowca jest zatem niezwykle wszechstronny. Ich wspólną zaletą jest jednak wzorowa zdrowotność. Ta różyczka, chociaż nie do końca trafiła w mój gust jeśli chodzi o kwiaty, zachwyciła swoją zdrowotnością. Wciąż bowiem jesteśmy na rabacie, gdzie późnym latem przez większość dnia panuje cień, krzewy wolno obsychają z rosy i deszczu, więc grzyby mają używanie. Sporo tam było delikwentek, które siały zarazę na prawo i lewo, ale ta różyczka nie miała ani jednej plamki

Kwiaty w dość żarówiastym cukierkowym różu, w trakcie przekwitania nieco bledną. Dla dodatkowego efektu, nasada płatków jest żółta, a same płatki układają się w falbanki. 100% cukru w cukrze
I sierpień na rabatkach na dobranoc:
