Coma! To będziemy się wiosną wspierać w zmartwieniu nasionkowym! ;)
Ave- zaczęłam czytać od początku opis Twoich dokonań na działce! Rzeczywiście to praca na kilka pokoleń! Niebywale zazdroszczę Ci tej różnorodności, blisko w ogrodzie takie zadbanie, a tuż obok własne dzikość...Jeszcze nie doczytałam do końca, ale zima długa- wolę wydzielać sobie przyjemności!
Lucy! To mam nadzieję, że do wiosny zobaczymy także i Twój ogródek!
Minismoku- co Ty piszesz, moze nie gustujesz w koktailowych? Koktailowe, mają wielu wielbicieli jako konsumpcyjne! Jakie pyszne są greckie odmiany! A Malinowe - to chyba nie do porównania-, ale z działek ROD, u nas to je kradną zanim dojrzeją...Bardzo je lubię i kupuję latem na rynku, są pyszne...Ale z koktailowych nie zrezygnuję, tym bardziej, że są odporne na choroby! I w sam raz na jeden kęs w sałatce...
Rzodkiewkę kupiła- też pomyślałam, że to chyba najłatwiej, bo taka jest wdzięczna...
Oranio!
Dzięki za ciekawe rady. Wydrukowałam sobie. Bakłażan, a to ci gagatek, nie wiedziałam, że taki wybredniś...Butli nie mam, ale skombinuję. Wiatru też u mnie nie ma prawie nigdy. 100m obok śmiga koło Wisły, a u mnie zacisze...i sauna. Nawet wręcz brak mi tego wiatru i często zazdrościłam działkom położonym nieco bliżej rzeki, bo mają ten majestetyczny powiew...poszum...kołysanie. A u mnie - dach z drzew, i zacisznie jak w mieszkaniu, jak w pokoju...
Ja też się cieszę, gdybym tej przyszłej wiosny nie miała tylu obowiązków w pracy, to pewnie podchodziłabym bardziej ambitnie i całościowo (tak bym pragnęła aby tylko tym się zająć, wstawać rano- i wiedzieć co robić, co trzeba i ma być zrobione, po prostu natura sama reguluje dzień na działce...), ale czuję, że będę musiała coś wybrać, w sensie priorytetów uwagi. I chyba będzie to właśnie warzywniak.
Może będziecie się śmiali, ale ja nie lubię warzyw. I to dlatego, że sklepowe warzywa są po prostu takie jakieś szklane, albo papierowe czy styropianowe, jak ktoś napisał. Szczególnie nowalijki.
Dlatego czekam z utęsknieniem na zapach roślin, i odnowienie ich, takimi jakie są, z natury. To coś zupełnie innego, jak pamiętam z dzieciństwa. Bez nieufności wynikającej z poczucia, ze papryka po miesiącu leży niepopsuta, albo maślane bułeczki w paczce, które zsunęły się za blat, po pół roku, odnalezione, są tak samo miękkie jakbym je kupiła wczoraj. To jest straszne.
Izo- bratki, tak jak malwa zakwitną dopiero za dwa lata?
Ja nasiona kupiłam w torseed- to jest hurtownia w Toruniu, kupowałam te co mają ważność 2012, takie same wywieszą wiosną, bo pytałam. Jest to przekształcone przedsiębiorstwo z Centrali Nasiennej i mają kilka nagród Polagra. Jak wpiszesz torseed w google to znajdziesz ich sklep, mają dwie linie "ogród nie z tej ziemi" z nowościami i "warzywa" - tradycyjne odmiany. Poza tym oczywiście nasiona kwiatów.
Tadeuszu- dziękuję! Tak masz rację co do lutego! Ja w niektórych przypadkach się pospieszyłam, ale już za późno...ale nie mogłam się doczekać...z nasionami. "Napatrzam" oczy i się cieszę, w końcu jednak to jest tak nieliczna radość a cena niska, że nie mogłam się powstrzymać...
Dziękuję za porady, dodrukowałam sobie do zeszytu, obok uwag Oranii.





















