W zeszłym roku wpadłam na pomysł posadzenia róż (takich "dzikich" na żywopłoty) między płotem a ulicą. Odmiana miała być odporna, chociaż mieszkam dwa kilometry od najbliższego domostwa i jeśli dwa razy na dzień moją "ulicą" przejedzie jakiś pojazd, to traktuję to w kategoriach cudu. Ugór między płotem a jezdnią pilnie skopałam i odchwaściła. Zakupiła 500 sztorbów, wyglądających jak patyki. patyki pomieszkały dwa miesiące w skrzynce z wilgotnym piaskiem, wypuściły miniaturowe korzonki (takie zgrubienia), były jak najbardziej żywe. Powtykałam je w skopaną ziemię, podlewałam i... wszystkie zdechły .

Pytania: co kupić, jak przygotować ziemię, jak to sadzić, jak pielęgnować? Problem w tym, że mam 150 metrów do obsadzenia od ulicy i nie bardzo mam jak to podlewać. pomóżcie mi proszę , bo chcę eksperyment w tym roku powtórzyć.
