Oamunda - u mnie też sporo sikorek, ale jest kilka karmników.
Dzięcioł chodzi do starego, wysłużonego, bo łatwo mu tam się zmieścić.
Wygania gołębie, które też sobie go upodobały.
Dorotko - mój teraz wcina słonecznik, pewno ma przychówek i kilka dziobów wiecznie głodnych do wykarmienia.
Mam już przychówek kosi, jak to wszystko wyleci, to chyba żaden owoc się nie utrzyma.
Jadziu - kopciuszka widziałam tylko jednego, ale są dzwońce, rudziki, wróbelki i mazurki / wiecznie się biją /, synogarlice i jakieś mi bliżej nie znane.
Jest ich tak dużo, że pewno z mszycami i szkodnikami nie będzie problemu.
Florianie - kosy chodzą za mną jak kury i grzebią wszędzie gdzie tylko ja coś w ziemi robię.
Nawet mi się to podoba, chociaż kiedy zjadają mi owoce, to jestem na nie zła.
Ale pożytek też z nich duży, więc jakoś wspólnie żyjemy w zgodzie.
Aga - też wpadłam na ten pomysł, ale też mi się rozwalały przy sadzeniu.
Stad kubki, bo te są ok, chociaż ja używam je tylko raz.
Za cały rok zawsze się ich nazbiera sporo.
Martuś - dokładnie tak, jakoś bez tych kolorów byłoby smutno.
U mnie też zastoiny wodne, ale dzisiaj nie padało i jakoś ta woda powoli schodzi.
A stała mi nawet na najniższym poziomie w szklarni.
Sebastian - widzisz, mamy wiele wspólnych upodobań, ale takich osób jest więcej.
Kleoma już rozsadzona, tylko czy coś z niej będzie, nie wiem.
Strasznie zbladła bez tego światła, ale zobaczymy.
Jej kwiaty są bardzo oryginalne z takimi wąsami -
http://rosliny.urzadzamy.pl/baza-roslin ... sta,3_424/
Bobrów nie zazdroszczę, bo kochają młode drzewka, oj biedne twoje świeżo posadzone.
Izuś - tak, bardzo cieszę się z jego powrotu.
Dawno nie było u nas dzięciołów a ten jest dopiero od dwóch lat, teraz trzeci sezon.
Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
Loki - ja już się przyzwyczaiłam, kiedyś też mnie to bardzo bolało.
Dzięcioł dzisiaj mi towarzyszył przez chwilę, kiedy byłam w ogródku.
Fajny gościu, patrzy na mnie z ukosa jak chodzę po ogrodzie i "krzyczy" żeby mu nie przeszkadzać.
Wizyta w ogrodzie trwała krótko, bo wszędzie woda stała i nie szło wejść na rabaty.
Nareszcie przestało padać, więc na moment wyszłam zobaczyć jaki jest stan roślin.
Najgorzej wyglądają narcyzy, wszystko utytłane w glinie i połamane.
Tulipany jakoś sobie poradziły i coś może z nich jeszcze będzie.
Serduszka też w nie najlepszym stanie, przemrożona nieco, ale jeszcze się trzyma.
Najgorzej wygląda hortensja o włochatych liściach, całkiem ma przemrożone, może odbije od nowa.
Trochę narcyzów jeszcze sprzed przymrozków, teraz już nie będzie co pokazać.
Elfikom też się oberwało, ale juz przychodzą do siebie.
Bałam się czy te delikatne kwiaty daja radę unieść mróz i deszcze ze śniegiem, ale dały.
Gorzej sprawa ma się z pomidorami, już chciałabym je wysadzić do szklarni i pod folię, ale stale się waham czy to nie za wcześnie.
No i jak dają sobie radę takie bladzizny, jak słonko przygrzeje, czy nie spali im liści.
Ech......a takie były ładne po przesadzeniu, zawsze coś musi iść nie po mojej myśli, ale chyba zaryzykuję i chociaż połowę wysadzę.
Wszystkim

życzę i miłego weekendu.
