Daysy - dziwny jest kolor różowy. Uwielbiają je dziewczynki do momentu dojrzewania, potem kategorycznie odmawiają noszenia czegokolwiek w różowym kolorze. Moja dorosła już córcia, która wkrótce będzie świadkową, własnie wróciła ze mną ze sklepu, w którym poszukiwałyśmy odpowiedniej sukni. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że najciekawszą sukienką okazała się ta, która była w pudroworóżowym kolorze. Zaskoczona byłam nie tylko ja , ale i ona. I kto by przypuszczał?
Z róż okrywowych mam tylko Bonikę, ale taka z niej okrywówka jak ze mnie królowa Elżbieta.
Wandziu - Tje Jazz też kupiłam jako towarzystwo do białej Snow Mount. Ale patriotyczne jesteśmy! Przed chwilką specjalnie sprawdziłam, ileż ona ma tych porządnych pędów - i co? Tylko dwa grube pedy , cieńszych i mniejscych sporo, ale nie o nie przecież chodzi. Ja nie będę jej przycinać, zobaczę , jak zachowa się w tym roku. Mówisz , że i u Ciebie zrzuciła okrycie? Cóż za bewstydnica!
Aguś - skoro mówisz, że Grand Hotel to szalona, długokwitnąca róża, to chyba lepiej wybrałaś niż ja czy Wanda. A żółty zakątek niewątpliwie błyszczy. Powiedz mi tylko, czy jeśli żółte czy też inne róże grupujesz kolorami, to czy widać ich odmienność gatunkową. Zastanawiałam się kiedyś, czy nie zmienić ogrodu w jednobarwne plamy. Mąż mi to wybił z głowy, ale pomysł ciągle jeszcze pozostał.
Aniu - z egzemparzami katologowymi to przesadziłaś. Za chwilę wkleję zdjęcia Tineke, zobaczysz jaki katalogowy egzemplarz

. Wracając jednak do Jazz to powiem Ci, że gdy rosła w pełnym słońcu niczym nie odbiegała od tego, jak posadziłam ją w bardziej zacienionym miejscu. A tak na marginesie, to nic mnie tak nie wkurza na ogrodzie, jak nagie róże.
Jak fajnie, że mam ferie i mogę poświęcić czas na Forum i pogaduchy z Wami
Tineke 2014 -2106
To już różyczka, a własciwie róża kupiona w markecie. Stąd też w 100% nie jestem pewna jej nazwy, ale tak została rozpoznana, a opis zgadza się z nazwą i wyglądem. Ma w początkowej fazie piękne, szlachetne, duże kwiaty z lekko cytrynowym środkiem. Duże pozostają zresztą cały czas. W wazonie , ponieważ można ją ciąć, utrzymuje się w stanie niemal idealnym do 7 dni. Nie wyczuwam jej zapachu, więc posadziłam ją przy domku z narzędziami i innymi przydasiami nie tylko ogrodowymi. Nieustannie czekam, aby zaczęła porządnie się rozrastać. O ile w górę idzie jej całkiem nieźle, bo osiągnęła ok 1,8 m, o tyle nie chce się krzewić. Ma trzy grube pędy i tyle. Trzy lata - trzy grubasne pędy! Zwróciłam uwagę na jej hrabiowskie zachowania - gdy tylko zmoczy ją deszcz, obraża się. Kwiaty zupełnie nie są wytrzymałe. Gdy zaczyna łapać ją plamistość - szybciutko pokrywa się czerwonymi kropkami i kwiaty maleją. Do tego wszystkiego łapie jak szalona plamistość. Może nie jest to jej wina, bo obok zarażony rozwala się Louis O.? Na ostatnim zdjęciu pokazałam jej nagość. Może się zawstydzi . Inne róże też choruja, ale ona swoje wielkie liście zrzuca w tempie szybszym niz inne. Zdjęcia nie są najciekawsze i na pewno nie katalogowe, ale zależało mi na pokazaniu, jaka naprawdę potrafi być. Szczególnie ostatniego zdjęcia nie powinno się pokazywać, a raczej zasłaniać, ale co tam. Niech wszyscy widzą.
