Wiesiu, witaj!

Z pieskiem z każdym dniem lepiej. Dochodzi do siebie i humor mu powrócił, a to najważniejsze. Teraz trzeba tylko czekać, aż wszystko dobrze się zagoi.
Małgosiu, tak udało się i kamień z serca, bo bardzo się martwiliśmy.
Nie jestem za mocna w jadalnych odmianach, ale z tego co czytałam, to na pewno do takich należy John Laing i pewnie większość historycznych odmian jak: Rose de Resht, Reine des Violettes, Jacques Cartier... Sporo informacji znajdziesz tutaj
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=41&t=40553
Zuza, wszelki duch...

Wróciłaś po dłuższym niebycie na forumowe łono. Bardzo się cieszę i już nie znikaj na tak długo. Wiosna za pasem i czas się obudzić
Dziękuję za mocno trzymane kciuki. To bardzo ważne mieć świadomość, że tutaj na forum są takie dobre duszyczki, które doskonale rozumieją co przeżywamy, gdy choruje nasz ukochany domownik. Kilka ciepłych słów i jakoś od razu łatwiej to wszystko przetrwać.
Kasiu, czułam dobre myśli płynące od Ciebie. Dziękuję Ci za to kochana
Sławko, jednym słowem nie jestem odosobniona w odczuciach co do Grace

Ciekawa jestem z jakiego źródła pochodzi Twoja sadzonka? Może właśnie źródło jest powodem, że jesteśmy nią rozczarowane? A może ta odmiana po prostu cechuje się słabym wzrostem i kiepskim krzewieniem?
Lipcowy ogród
Gosiu Margo2, oj nie wszystkie. Bardzo bym chciała, żeby tak było, ale tych, które mnie nie zadowalają wcale nie pokazuję, albo już ich nie ma w moim ogrodzie
Odnośnie przycinania każdy daje inne rady, aż człowiek tylko od tego głupieje. Jest wiele mądrych książek, które opisują krok po kroku jak ciąć konkretną grupę róż. I co z tego? Skoro potem stajemy z sekatorem w ręku i zastanawiamy się czy dobrze tniemy? Myślę, że wszystko na zasadzie prób i błędów we własnym ogrodzie. Sama wiosną mam często dylemat jak przyciąć jakąś konkretną odmianę

Nie zawsze zrobię to dobrze i albo potem poprawiam, albo patrzę przez cały sezon i żałuję, że za słabo przycięłam

Ciekawe czy kiedyś dojdę do takiej wprawy, że będę to mogła robić z zamkniętymi oczami? Pomimo to bardzo lubię ciąć, bo wtedy tak naprawdę mogę dokładnie przyjrzeć się każdej róży. Zobaczyć w jakiej jest kondycji po zimie i sama zdecydować o tym jakiej długości zostawić pędy, a za ewentualne błędy obwiniać tylko siebie. Nie pozbawiłabym się przyjemności wiosennego cięcia za żadne skarby.
Lavender Ice weź od razu dwie, bo ona słabo się krzewi. Munstead Wood to świetny wybór!
Aneczko, moje poczciwe psisko ma się już dobrze. Przepraszam, że tak długo czekałyście na wieści, ale ten tydzień był naprawdę bardzo trudny. Po operacji trzeba było go mieć na oku dosłownie przez całą dobę, bo widać było, że cierpi. Popłakiwał sobie cichutko przez pierwsze dwa dni, ale był bardzo dzielny. Wymienialiśmy się tą opieką z M, a do pracy też trzeba było chodzić...I tak jakoś minął tydzień.
Graham rzeczywiście wyrósł na potężny krzak. Zastanawiam się jakby dzisiaj wyglądał gdyby nie czerwcowa wichura?
Aniu Annes77, poszłam za Twoim przykładem i jednak kupiłam paczuszki z floksami

Spróbuję chociaż jedną wysiać w domu. To chyba objaw tęsknoty za wiosną. Miałam przecież nie wysiewać w domu...
Róż jeszcze nie zamówiłam, chociaż ręce mnie świerzbią. Głowę miałam zajętą pieskiem i róże zeszły na dalszy plan. Jak już wszystko wróci do normy, to wtedy podejmę decyzję co też do siebie zaprosić.
U mnie żółtych chyba najmniej, za to pomarańczowych już całkiem sporo, a jeszcze mam chrapkę na Lady Emma Hamilton
Aniu Taro, dziękuję, że byłaś myślami przy mojej kochanej różyczce
Graham ma taki ciepły odcień żółtego, bardzo przyjemny dla oka. Na swój egzemplarz nie mogę powiedzieć złego słowa.
Jadziu, no właśnie z tym zimowaniem Grace ma chyba kłopoty. Moja ubiegłej zimy mocno podmarzła, a z tego co pamiętam to mróz wystrzelił na przełomie roku i trwał dość krótko. Co prawda nie było śniegu i może to było powodem? Zobaczymy jak będzie wyglądała wiosną
