Dagmara pisze:Motylka posiałam w tym roku po raz pierwszy ,ale mnie tak urzekł , że zostanie u mnie na dłużej .
Tego możesz być pewna, bo samosiew daje ogromny. Martwiłam się, że nie będę miała motylka, bo zalało mi rabatę z tegorocznym siewem, ale pokazał się w kilku innych miejscach ogrodu i kwitnie jak zwariowany.
Tylko ,że moje rosną w gazonie , ale będę musiała porozrzucać trochę nasion po zakątkach ogrodu. W tym roku nie miałam zbyt dużo nasion więc wolałam je mieć w oddzielnym miejscu aby mieć pewność ,że mi nie zginą . No i chyba nasiona mam od Ciebie Kasiu z akcji wymiany .
Gdy człowiek stawia sobie granice tego co zrobi, stawia sobie też granice tego co może zrobić .
Jeśli tak, to tym bardziej cieszę się, że tak u Ciebie kwitnie, najwidoczniej bardzo mu u Ciebie dobrze...
Ja mam nadzieję na kwiaty z późnego siewu w miejscu, w którym nie wyrosły inne. Zobaczymy, czy w ogóle opłaca się siać motylka późno (w czerwcu).
Mimo ,że większość mojego motylka padła przy pieleniu babci , która wyrywała go wytrwale, przez cale lato ,to i tak jeden się uchował w kąciku i zakwitł ..tak ślicznie ,że w przyszłym roku tez go wysieję ,tyle że bardziej dopilnuje Cudne są te delikatne kwiatuszki , naprawdę niczym malutkie motylki ...
Każdy początek ma swój koniec ,a każdy koniec miał swój początek ........
Odświeżę wątek o motylkach.
Wysiewałam go w poprzednim sezonie, ale za bardzo nie zachwyciłam się. Jako pierwszy z jednorocznych u mnie przekwitł. Na rabacie średnio się eksponował. Raczej już go nie wysieję ale został odhaczony z listy moich chciejstw, więc kolejne marzenia czekają na wysianie.
Choć muszę przyznać że na zdjęciach fajnie się prezentuje.
Śliczne te motylki. Kupiłam paczkę nasionek i będę je siała po raz pierwszy. Tylko zastanawiam się, czy faktycznie nie posiać go w odstępach comiesięcznych (koniec lutego, marca, kwietnia, a w maju już do gruntu). Jak posieję w maju do gruntu to kiedy zakwitnie?
Przez poprzednie lata siałam u syna w ogrodzie.
Jak pilnowałam i obrywałam przekwitnięte kwiatki to kwitnienie było długie. Zajmowało to trochę czasu bo kwiatuszki maleńkie ale warto było.
I każdy miał swoja podpórkę bambusową bo deszcz nawet niewielki i chętnie polegiwał na sąsiadach.
Moje mizerotki, pokazują pierwsze liście właściwe, namoczyłam mocno ziemię bo będę próbować je pikować do głębszych pojemniczków w multipalecie w której zwolniło się miejsce po kalarepach:
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia. "Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"