Kilka rad dla idealnej żony
PO PIERWSZE:
Ciesz się, ze w ogóle ktoś cię zechciał.
PO DRUGIE:
Nie myśl, że jak już cię zechciał, to możesz przytyć 20 kg i łazić po domu jak łazęga.
PO TRZECIE:
Daj mężowi trochę luzu. I tak jest w szoku, że ożenił się właśnie z Tobą.
Trochę to potrwa. Jeszcze jakiś czas będzie się upewniał czy wybrał dobrze...
PO CZWARTE:
Pamiętaj, piwem mąż się nie zatruje.
PO PIĄTE:
Nie wypytuj go stale, gdzie był i co robił, próbuj sama dedukować.
Nawet nie masz pojęcia, jak takie pytania irytują.
PO SZÓSTE:
Uważaj żeby zupa nie była za słona za często.
PO SIÓDME:
Jak zobaczysz szminkę na ustach lubego, nie wydzieraj się niepotrzebnie, może ratował komuś życie metoda usta-usta.
PO ÓSME:
Wyrzuć wszystkie kolorowe czasopisma. Tyle w nich mądrości ile w głowie przeciętnej kobiety - niewiele.
PO DZIEWIĄTE:
Nie łap męża na ciążę, bo możesz się przeliczyć.
PO DZIESIĄTE:
Wyskocz czasem do dobrego klubu nocnego, popatrz na lepsze od siebie.
Uczyć trzeba się całe życie.
www.bzdura.pl
***********************
Witajcie Mili, w kolejnym dniu :P
Wisienko, teraz juz cieplutko, całe +1C.
O byłych mrozikach świadczy tylko podmarznięte oczko i sople niczym płaskorzeźby
przyklejone do roślin. Ładnie i malowniczo.
Bez Kochania, to ja się nigdzie nie ruszę, bo to jest prawdziwe kochanie.
A ono tu wrośnięte, jak ten prastary dąb z sąsiedztwa.
Więc obejmując go łapkami, czujesz "świat Bartka"
Mnie łatwiej znosić te nieprzyjazne aury, gdy mam przy sobie całą trójcę
i jakieś tam malutkie sukcesy życiowe.
Przecież jeden nieprzyjazny element środowiskowy, nie jest w stanie zburzyć błogości.

Hmmm, a bukszpan?
On zimozielony i zimotrwały, jak choinka.
Nie dawałabym mu na głowę worka, bo potrzebuje światła do fotosyntezy
( odżywiania 12 miesięcy w roku).
Raczej - styropian pod nogi ( donicę), by nie zzziębły mu włośniki od lodowatych kafelków.
na donice kożyszek ze styropianu, folii bąbelkowej, juty, etc.
I tylko tyle.
Moje dostaną tylko i wyłacznie opatulkę na donicę ( zaliczyły już - 27C).
A góra - w słońcu, wietrze i na powietrzu.
Czasem robiąca za " choinkę"

A w kompościku, w donicach, zimują róze od PP. Chodunówi i sadzonki krzewów.
Asiu, tu także wiało.
Czy to był halny?
Nagle temperatura podniosła się o niemal 10C
Dla mnie, to raczej niezwykłe zjawisko.
Krzysiu, strasznie korciło mnie by dodać zdjęcia zdeformowanych dzieci, umierających, czy uszkodzonych, żeby unaocznić efekty wesołego i bezrefleksyjnego biegania z opryskiwaczem, czy chemiczną konewką.
Przystopowałam, bo jednak to forum ogrodnicze, a nie medyczne, czy sensacyjne.
Wyobrażnia to cecha inteligentnych, a gładkozwojowym i tak nie skłonimy do uruchomienia wyobrażni.
Im tylko zostaje życzyć...zmian odpestycydowych.
Doskonałe opryskiwacze Marolexu ( wiem, bo dzięki Wam - mam!),
rewelacyjnie sprawdzają się przy opryskach gnojówkami, środkami biologicznymi,
czy podstawowymi, prostymi związkami chemicznymi.
Podzielam Twoje zdanie.
Na skażenia globalne, mam niewielki wpływ ( głownie przemysł i produkcja rolna)
ale na to by siedzieć w miarę zdrowym ogródku- mam.
I zanim sięgnę po ciężką chemię, zastanawiam się czasem zbyt długo.
I jeśli ją stosuję, to wtedy, gdy widzę, że inaczej roślina umrze.
W programie BBC o przestawianiu ogrodu na biodynamiczny, mówiono że trwa to ok. 3 lat.
I pierwsze dwa, to " klęski i tragedie wizualne", bo plagi walczą ze sobą,
czyniąc liście brzydkimi, a robaki stadnymi.
Natomiast to co dzieje się wewnątrz tkanek roslinnych, można nazwać tylko
REWOLUCJĄ.
One pracują na turboobrotach, nagle pozbawione wspomagania, ochrony chemicznej,
doplaczy, MUSZĄ mobilizować swoje immuno, do działania.
To coś takiego, jak ludzkie odtruwanie narkomana, palacza, alkoholika.
A potem - błogość. :P
Motylko, biedronki, kwiatki, aromatyczne owoce i warzywa
i brak strachu przed jedzeniem jabłka prosto z drzewa.
Ot, takie zwykłe życie, jak setkę lat temu. :P
Moni, biję się w pierś - nie wiem.
Poszukam, popytam, pomyślę.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?t=1077
Tak na szybko :
skoro obiektem żywicielskim dla nicieni jest larwa, to inny żywiciel odpada.
One nie są dwudomowe, więc nawet jakbyś wypiła, to kwasy zołądkowe spalą je żywcem.
Nicienie i owszem, bywają w człwoieku i nawet proponuje się określone szczepy w leczeniu ale...to zupełnie inna odmiana:
http://www.zdrowie.med.pl/nowosc.phtml?slowo=ssaka&nr=5
"(...) Nema-green zwalcza pędraki i larwy ogrodnicy niszczylistki.
Nema-Green zawiera żyjące w glebie organizmy pożyteczne (nicienie) z gatunku Heterorhabditis bacteriophora. Występują w przyrodzie w sposób naturalny. Żyją w glebie i wespecjalizowały się w pędrakach ogrodnicy niszczylistki i pokrewnych gatunkach.
Dla innych organizmów pożytecznych, roślin i człowieka są absolutnie nieszkodliwe.
Od wielu lat są stosowane z powodzeniem na sportowych powierzchniach trawiastych.(..).
http://www.trawnik.pl/advanced_search_r ... words=nema
ale warto to pytanie zadać którejś z tych osób:
http://nauka.opi.org.pl/raporty/opisy/d ... d16638.htm
Hmmm, ciekawe bardzo to pytanie.
Wracamy do Natury, powoli poznając jej tajemnice i mechanizmy samoregulacji.
W końcu,
jakoś radziła sobie bez chemii przez kilkadziesiąt milionow lat...
przed rewolucja przemysłową.
Danuśku, cieszę się że tak dobrze sobie radzisz.
Chiałabym umieć podobnie i mieć tak wspaniałe efekty jak Ty.
MOże kiedyś mi się wreszcie uda zima, bez strat?

A pomysł z wykorzeystaniem grządki powarzywnej - przedni!
Ewiku, cudny ten Twój, wirtualny prezent.
Bardzo chciałam go miec i nawet Tessa, życzliwie proponowała jego zakup,
ale on florydzki, ciepłolubnik.
I obawiałam się kolejnej, klimatycznej porażki.
Teraz moge ciszyć się wizją oid Ciebie - dziękuję pięknie! :P
Izulko, obysmy zdrowe, piękne i wesołe były!