biore pisze:Biorezonansowa terapia antynikotynowa likwiduje głód antynikotynowy. Polecam spróbować.
Ja po jednorazowym seansie wyszłam z gabinetu i poleciałam do kiosku kupić fajki.
Paliłam jeden za drugim jakbym opętana była. Tak zadziałała na mnie a faktycznie byłam gotowa
rzucić nałóg. Ciągle obmyślałam, jakby pozbyć się nałogu. Poniekąd motywacją była koleżanka w pracy, która potrafiła nie palić okresowo. Kiedy potrzebowała kilku dodatkowych złotówek
przestawała palić i odkładała zaoszczędzone pieniądze do słoika.
Ja jej bardzo tego zazdrościłam, ponieważ u mnie okres abstynencji nikotynowej najdłużej to było
godzina, bo później i tak wychodziłam ze spotkania u dyrektora na dymka, bo nie mogłam wysiedzieć spokojnie.
Zaczęła się moda na niepalenie i coraz więcej moich znajomych zaczęło odstawiać nikotynę.
Zazdrościłam, ale niestety nic nie robiłam, aby odstawić papierochy. Paliłam spore ilości, oj paliłam. Moja mama też kiedyś paliła. Choroba ją z tego nałogu wybawiła.
Była do tego stopnia nieprzyjemna, że nastąpił moment, że nie życzyła sobie, abym ją całowała na powitanie, bo śmierdziałam. Mój brat przestał palić kilka lat wcześniej. Miałam serdeczną koleżankę też palaczkę. Obie rozmyślałyśmy jak pozbyć się nałogu.
Niestety w listopadzie ..... roku odeszła moja mama
i tak właściwie to dla niej rzuciłam papierochy. Tylko niestety nie doczekała się tej chwili, aby nieśmierdząca córka ją pocałowała. Właściwie byłam sama z tym rzucaniem, bo mama odeszła, z koleżanką się posprzeczałam, a mąż nigdy nie palący mnie nie rozumiał.
Nie przeszkadzał, ale też nie pomagał

Pamiętał jak dzisiaj jak marzyłam aby owa koleżanka dowiedziała się , że jestem wolna od nałogu. Nie śmiałam jej tego powiedzieć.
Jestem z siebie dumna, bo w lutym minęło 5 lat jak nie palę.
Pamiętam, że jako wspomagacz stosowałam ziołowe tabletki,
bo tabex na mnie nie działał.