Soniu kochana, twoje pierniczki w większości rozdane a nasze zjedzone...
Każdy tylko podchodzi i się częstuje. A miałyśmy fajny przepis że nie muszą pierniczki długo leżeć aby zmięknąć, więc się częstują wszyscy...A niech jedzą... Bo to tak jest, przed świętami tylko mówimy:
tego nie ruszaj , bo to na święta. A w święta:
jedz bo się zepsuje.
Więc niech jedzą bo po to one są.

Miałam dziś w planach ubieranie choinki , lecz niestety jakimś cudem doba mi się skurczyła.
Pierw obiad, później syn prosił o pomoc w lekcjach,jeszcze pies patrzył swoimi maślanymi oczami i prosił o spacer ze swoją pańcią... Wymyśliłam sobie że pojadę na większe zakupy, bo w tygodniu nie miałam kompletnie kiedy. A to był głupi pomysł , bo ludzi dziś tyle było wszędzie że miejsca na parkingu nie można było znaleźć. A w środku jeszcze gorzej. Źle wpływają na mnie tłumy, połowę rzeczy z listy nie kupiłam...

Wróciłyśmy z Justynką późno, nawet miałam jeszcze chęć tą choinkę ubierać ,ale osłabłam, zobaczywszy że nie mam przedłużaczy, bo zostały wykorzystane do czego innego. Trzeba jutro dwa dokupić, a dziś tylko zawiesiłam lampki na oknie w salonie...
Wianek wisiał na drzwiach wejściowych ale co chwila spadał a nie mam go jak inaczej powiesić.
Dostał więc świeczkę w środek i będzie stał na oknie...
Aby wątek pozostał nadal ogrodowym a kochani moderatorzy mnie nie pogonili dziś trochę kwiatów w kolorze żółtym...
