Witajcie.
Jest tak bardzo szaro, buro i ponuro, że nie chce mi się jechać rowerem na działkę.
Jak zwykle mam dylemat, bo takie różyczki siedzą u mnie w koszyku w F... I strasznie kuszą.

No strasznie.
Mariatheresia
Granny (Pouloma)
Baronesse
Laurent Cabrol (Maslaucab)
La Rose de Molinard (Delgrarose)
Ghita Renaissance
Najlepsze jest to, iż wiem, że już nie powinnam ich kupować, bo "swoje już posadziłam". A przede wszystkim nie mam póki co na nie miejsca. Niestety róże zdają się tego nie rozumieć. Wołają zalotnie z tego koszyka, nęcą swym urokiem osobistym...
I tu pytanie do Was... Wiem, że pierwsze trzy to mocarne i bardzo grzeczne róże, które wszyscy tylko zachwalają. A co z pozostałymi trzema? Laurent Cabrol (Maslaucab), La Rose de Molinard (Delgrarose), Ghita Renaissance? Czy są to zdrowe róże, warte kupna? Pomóżcie!
Wandziu nie usuwaj tego zdjęcia.

Dziękuję za potwierdzenie. Tak, moje to na 99% Heiditraume. Powiedz, jak się sprawuje u Ciebie?
Krysiu wyobraź sobie, że ja nigdy nie podejrzewałabym siebie o zakusy na żółtą różę. A jednak! Oby nasze Grahamki ładnie i zdrowo rosły.
Soniu tak się składa, że słońca Ci u mnie od dwóch dni nie ma. Chyba polazło do Ciebie.
Zuzka a jakbyś jeszcze wiedziała, jak blisko mam do pracy to byś dopiero zazdraaaaaszczała.
Aniu byłam. Jeżyki widziałam. Urocze.
Z tym forum to był żart oczywiście.

Gdzież ja bym stąd poszła w czorty?! "No way"!
Dorotko jakże ja Cię rozumiem. Ty, tak jak ja. Ja też lubię na spokojnie poszperać, pooglądać, pogrzebać, pomacać...

I raczej staram się też bez Ema we wszelakich ogrodniczych bywać.

... no bo po co sumienie i zdrowy rozsądek ze sobą na zakupy zabierać?

Nuuudaaa!!!