Nie wiem jak u Was, ale u mnie znowu upały, rano o 7 /od północy/ na termometrze +28 stopni, a godzinę później +31.
Wieczorem podlewałam hortensje, bo żal patrzeć na bidulki, dostało się też różyczkom, ale to wszystko mało. Tego lata węża nie chowam.
Mimo takiej pogody niektóre różyczki wyglądają całkiem nieźle, niestety nie wszystkie.
Moja Daisy ma masę kwiatów, ale niestety nie wygląda najlepiej przy tych upałach, zresztą sami zobaczcie, żal patrzeć na bidulkę.
Zastanawiam się, czy nie ściąć jej wszystkich kwiatów i poczekać na drugie kwitnienie. Dostałaby chwilę oddechu. Co o tym sądzicie?
Mimo, że po południu mają już cień, zobaczcie jak przypalone kwiaty mają Rhapsody in Blue i Nevada, mam wrażenie, że one się gotują w tych temperaturach.
Na całe szczęście są róże, które dobrze radzą sobie z takimi temperaturami, na pewno należy do nich Princess Alexandra of Kent, wiem,
że nie tylko u mnie zdaje egzamin w tych trudnych warunkach
Cream Abundance również mocno zapączkowana
Stephanie Baronin zu Guttenberg, mimo, że śmieciuszka, to uroku nie można jej odmówić
Bardzo fotogeniczny

Novalis
Za chwilkę ciąg dalszy, bo coś Fotosik szwankuje
