Tak też zrobię Beatko. Tyle przeszła, więc zasługuje na ty być piękną i zdrową roślinką.
Trzymajcie kciuki zaczynam działać. Obiecuję przesłać zdjęcia gdyy zakończę zabiegi
Kati, twoja monsterka jest rzeczywiście "trochę "wyciągnięta -miałam podobną i tak, jak adamanna ucięlam wierzchołek (tak ze 20 cm)miejsce cięcia -w połowie odległości międzykolejnymi liśćmi i włożyłam do wody po kilku tygodniach wypuściła piękne korzonki więc powędrowała do doniczki z ziemią .
W Twoim przypadku mogłabyś z niej zrobić kilka nowych roślinek (jest taka dłuuuga) tnąc ją na odcinki takiej długości by zawierały 2-3 międzywężla.
Zachowując ostatni 20-25cm odcinek monstery w doniczce wraz z korzeniami jest również szansa na otrzymanie następnej roślinki.
Twoi znajomi mogliby mieć miły podarunek -chyba ,że masz dużo miejsca na roślinki
Teraz zrobiłam na niej odkłady powietrzne. Czy gdybym ją skróciła troszeczkę (chodzi mi o obcięcie czubków) to czy byłoby źle?
Tak się prezentuje z odkładami
Troszkę mały ten jeden cukiereczek, w/g mnie powinien być większy.
Na większym odcinku łodygi(tak ok 2-3 węzły,oczka czy kolanka zależy jak kto nazywa powinny być obłożone zdecydowanie większą ilością podłoża.
Taki spory dość ciasno ubity pakunek i szczelne obwiązany sznurkiem!
W środku musi być wilgotno!!
Folia w środku powinna być zaparowana!!!
W środku musi być wilgotno jak zajdzie potrzeba wstrzyknąć wody za pomocą strzykawki i igły!!!
Ja wierzchołki zostawiła bym w spokoju!!! Teraz czekać i stosować każdorazowo do podlewana jakiś dobry nawóz (np:pokon "zielona siła")lub inny.
Rzeczywiście lepiej jest jak taki odkład jest zawiązany ciasno. W przypadku luzu, może ktoś przechodzić, szturchnąć i odkład może się rozsypać.
Myślę, że większe już nie muszą być (są wystarczająco duże). Reszta tak jak pisze Beata.
Nie wiemy tylko czy przycięłaś rowek na łodydze - czy nie. Po 3-ech, 4-ech tygodniach możesz delikatnie zajrzeć czy są korzenie.
Kati 1976 napisała:Czy gdybym ją skróciła troszeczkę (chodzi mi o obcięcie czubków) to czy byłoby żle?
W sytuacji,gdy zrobiłaś już odkłady na łodygach nie polecałabym ścinania wierzchołków, po pierwsze:ukorzeniłabyś kawałek pędu ,który musiałby zregenerować to ,co mu wcześniej obcięłaś, a to potrwałoby nieco dłużej,po drugie :roślina powstała z takiego działania może się niezbyt ładnie prezentować gdyż wierzchołek utworzy się z któregoś ze śpiących pąków znajdujących się z boku pędu .Zazwyczaj w przyszłości trudno prowadzić taką roślinę -jest duże prawdopodobieństwo odłamania się jej od ukorzenionego pędu.[/b]
Wierzchołki zostawiam w spokoju.
Jeśli chodzi o nacięcie - tak zrobiłam ukośne do połowy pędu i włożyłam w środek patyczek, by się nie zrosło.
Dziękuję za porady i wskazówki. Pozdrawiam cieplutko
Kati, ja w takiej sytuacji ucięłabym pęd nad gnijącym miejscem-w zdrowej tkance i wstawiłabym do wody.
Trzeba tylko zwrócić uwagę by nie zainfekować zdrowej tkanki przy cięciu!
Taka jest moja sugestia ,Ty oczywiście decyzję podejmiesz sama,a może ktoś jeszcze zasugeruje inne rozwiązanie?
Szkoda mi bardzo ciąć, ale muszę. Zreobię tak jak mówisz Dwostr.
Zauważyłam też że przy tym mniejszym pędzie pojawiły się centymetrowe korzonki. Chociaż jedno pocieszenie. Jeszcze poczekam kilka tygodni a poptem podgilotynkę
Można zdjąć okład w miejscu gdzie zauważyłaś że gnije założyć go wyżej na cieńszym fragmencie pędu(nie nacinaj aż do połowy pędu) a miejsce gnijące dokładnie oczyścić osuszyć i bardzo dokładnie zasmarować maścią ogrodniczą do szczepień, jeśli proces gnilny nie poszedł w dużej mierze łodyga sobie poradzi i rana się zasklepi.