Aniu, ta magnolia to znana Aleksandrina, zdjęcie troszkę przekłamuje, bo robione w ostrym słońcu, pąki są biało różowe, zaraz pokażę inne ujęcie, co niektóre tulipanki już zaczęły, ale to dopiero początek, mam nadzieję na ich festiwal, tak teraz już mogę napisać, że od 14 kwietnia pracuję jako florystka

i po raz pierwszy mogę napisać, że kocham tę pracę

poza tym dostałam propozycję pisania o swoim ogrodzie do "pewnego" miesięcznika, jeśli się uda będzie ekstra
Uleczko, dziękuję, cieszę się niezmiernie, szkoda tylko, że to pół etatu, z drugiej strony patrząc pracuję tylko 5 godzin dziennie i mam okazję poznać różne tajniki, a czas pokaże co dalej, sama jestem w szoku, bo po mnie były dwie florystki, a jednak dostałam się ja

, ta magnolia jak pisałam powyżej to Aleksandrina, no chyba, że kupiłam inną jako ją?
Zuziu, na prawdę bardzo się cieszę, że się udało, troszkę "głupie" godziny pracy, ale nie ma co narzekać, gdyż wyjeżdżam dosłownie 5 minut przed rozpoczęciem, poza tym jak przyjeżdżam szefowa jedzie do domu, a ja jestem sama, żyć nie umierać, fakt faktem troszkę małe pieniążki i pewnie z czasem będzie trzeba pomyśleć o czymś innym, ale póki co, jeśli dam radę finansowo, to się poduczę
Jolka, moja forsycja, co roku jest cięta i co roku przeżywam katusze, bo boję się, że nie zakwitnie, a jednak chyba jej to służy, super, że Twoje po przesadzeniu tak obficie kwitły, ja również uwielbiam te sasankowe poduchy
Madziu, pewnie już przeczytałaś powyżej, że to zwykła Aleksandrina, chyba, że były pomylone fiszki
Aneczko, spełnienie daje, a przed wszystkim spokój po tym "kołchozie", który przeżyłam, ostatnio doszłam do wniosku, że jeszcze trochę a wylądowałabym w wariatkowie, więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, sasanki są na prawdę urocze i warto poczekać na taką poduchę, ale powiem Ci, że jedna ostatnio prawie mi zanikła, widzę jednak, że zaczyna od nowa, może da radę
Małgosiu, dziękuję, sama się cieszę, że tak ładnie kwitną, powiem szczerze, że poszłam za przykładem synowej, która je wykopała i ponownie wsadziła, co jak widać się sprawdziło, owszem troszkę nowych również przybyło, na szczęście u nas tych paskudów nie ma, to znaczy nornic i innych "gadów" ale odpukać w nie malowane (choć przesądna raczej nie jestem), a z sasankami na szczęście od razu się udało
Aniu, ano słodkie, jak ja kocham tę porę roku, cieszę się razem z Tobą

, że Twoja magnolia zakwitła, bo wiem ile daje to satysfakcji
Bogusiu, wiesz kochana, że tych wielkich połaci do nasadzeń troszkę Ci zazdroszczę, ale naprawdę tylko troszkę, bo zdaję sobie sprawę z tego ile czasu trzeba mieć, by to wszystko ogarnąć, ale nornic nie zazdroszczę w ogóle i bardzo się cieszę, że nas nie nawiedzają, dziękuję za gratulacje
Elwi, a wiesz, że zrobiłam kilka zdjęć komórką, by pokazać mężusiowi moje pierwsze arcydzieła, jak uda mi się zgrać, to pokażę, zdaję sobie sprawę z tego, że ja dopiero raczkuję w tej kwestii i nie wszystko jeszcze jest tak jak powinno, z drugiej strony patrząc (co daje mi samej do myślenia), sama robię bukiety, bo szefowa nic mi nie pokazała i niczego mnie nie uczy, ewentualnie powie jak i co inaczej by zrobiła, ale też nie krytykuje, więc bez żadnego stresu uczę się sama, oj tak hiacynty mają oszałamiający zapach, Bordure Nacree jak dla mnie ma kolor różowy bliżej jesieni troszkę się przebarwia, ale w pomarańcz raczej nie wpada i kwiatuszków aż tak małych wcale nie ma
Aurelko, dziękuję

, obcować z kwiatami na co dzień zawsze mi się marzyło, poza tym wiele z nich trafia teraz do mojego ogrodu, bo to co przekwita ulega "utylizacji" (wyrzuceniu), a szkoda np, prymulek, cebulek hiacyntów, żonkili czy lilii, a szefowa nie ma już miejsca na ich sadzenie, więc daje mi
Krysiu, te pierwiosnki to jakaś stara ogrodowa odmiana, która szczególnych zabiegów nie wymaga, ale jak dla mnie jej kwiatuszki wyglądają też nieco inaczej niż te teraz sprzedawane, które rzeczywiście o wiele trudniej się aklimatyzują, zobaczymy w przyszłym sezonie jak te nowe dadzą radę , gdyż sporo ich ostatnio przytachałam z racji pracy z czego niezmiernie się cieszę, wystawiłaś już datury, ja aż tak bardzo nie ryzykuję, ale powiem szczerze, że mam coraz mniej cierpliwości do przechowywania wszystkiego w domu (bo innego miejsca nie mam) i stwierdziłam, że po tym sezonie zostawię chyba tylko jedną, tę która najładniej będzie kwitła, póki co wszystko stoi w salonie a ja za chwilę się nie ruszę
Aniu, dziękuję

, wiem, że się powtarzam, ale uwielbiam tę porę roku, kiedy z dnia na dzień robi się coraz bardziej kolorowo, a każdy nawet najmniejszy kwiatek tak bardzo cieszy
jeszcze raz magnolia i jej rzeczywisty kolor
nadal kwitną hiacynty
szafirki i żonkile
żagwin też zaczął
sasanka
kokorycz pełna
to chyba też kokorycz?
pierwsze już kwitną
te jeszcze chwila
piwonie idą w górę
trawnikowe braki
wysiane dynie
przepikowane pomidory
pierwsze bukieciki, jakie ułożyłam i obfociłam (zdjęcia robione komórką więc jakość nie najlepsza)
takie też niestety trzeba robić i te chyba najlepiej mi wychodzą
