Dzień dobry!
Jestem zadziwiona- tylu Gości! A ja tak narzekam i żalę się. Przepraszam, postaram się wnieść coś konstruktywnego.
Haniu! - moja Przyjaciółka jest kochaną osobą, moze źle się wyraziłam. Sama ma duży dom z ogromnym ogrodem, od dzieciństwa z Mamą na działce i moze dlatego tego nie lubi, bo zawsze ją zmuszano do pomocy. Na szczęście teraz już jest Panią w swoim domu. Za to jest zapaloną akwarystką, papuziarką, psiarką i kociarką i bibliofilką, decoupazystką, fotografką i kucharką.I wspaniałą gościnną Panią domu. Ma wielkie serce, naprawdę. Ja mebelki już mam, od lata, tylko nie wstawione. Zawsze coś od Niej dostaję. Haniu kochana jesteś, że tak lojanie stanełaś po mojej stronie, ale to ja byłam troszkę niegościnna, zapraszając w taki "sajgon"...

Bo widziałam go, jak pisałam jako moje wspaniałości i nie byłam w stanie spojrzeć obiektywnie. O gości też trzeba dabać. Szczególnie o tych najblizszych, co wszystko nam wybaczą.
Co do korzenia- ona jest za ogromny, po prostu. Musze go nieco ściąć z góry, wtedy zostanie jako skalniak. Pod nim chyba mają gniazda nornice. Nie chcę go całkiem usuwać, ale jakoś zagospodarowac.
Nie wiedziałam, że wszystkie te żyjątka są dobre dla ogrodu. Myślałam, że skorki się wyłapuje, bo szkodzą.
DZIĘKI Haniu za zwrócenie uwagi na takie ważne rzeczy. Jeży u mnie nie ma, bo to jest w mieście i przy rzece, na zalewowym terenie, jeszcze by się utopiły, gdyby je wiosną zalało, jakbym je tam zwabiała...
Kochani, mnie własnie chodzi o to, ze mnie się nie spieszy, mnie- samej, Już nauczyłam się, (raczej wrosło to we mnie) liczyć ten ogród sezonami, co za ile sezonów...coś się ma szanse zmienić. Zupełnie nie zalezy mi właśnie na tempie zmian. Tylko w ten sposób, to dla innych przez długi czas nic ładnego by nie było. Dlatego się dałam namówić Izie i kupiłam tych cebul, aby wiosną było tez dla oka łądnie, a nie tylko dla mojego planu, który zapewne widoczny byłby bez pomocy Was, za jakies dwa lata.
Mnie samej najbardziej zależało wyrównanie terenu, przygotowanie ziemi, zmiana ścieżek, czyli zupełne podstawy planu- 'co gdzie". Własnie to mnie martwi raczej, ze nie śpieszno mi do działania, póki nie będę "najedzona wiedzą" -wiedziała co i jak, gdzie, póki nie naucze się o roslinach, stąd te książki, o wysokościach, datach, własciwosciach, po prostu lubię czytać sobie o tym, bo to zajmuje moje myśli i odpoczywam wtedy.To jest taka uboczna radość z ogrodu. Z wiedzy o ogrodnictwie.
Bishop! Usmiechałam się do monitora czytając Twój opis. Czasem nie trzeba dlaeko wędrować po szczęście, prawda? Jak nie mamy w sobie tego spokojui radości, to na nic wszystko inne?
Jasne, że nie ma sensu brać firmy- chyba, że na stałe mieć ogrodnika,który jeszcze utrzyma,pielęgnuje i zadba o ogród. Jak tylko miałby to "zrobić" to ktoś i tak sam tego potem nie dopilnuje. Bo nie będzie wiedział jaka roślina co potrzebuje, kiedy, jak o nią dbać. I wszystko zmarnieje napowrót...
No chyba, ze trzeba nawieźć ziemi, zmienić właściwości, albo zakładac jakieś tam zraszacze podziemne np przy domu- to wtedy jest sens brać firmę, ale samemu trzeba wiedzieć co się chce i jak o to zadbać. Czasem samemu nie każdy zdoła, nie każdy jest takim zdolniachą jak nasi Szanowni Forumowicze.
Oranio!
Z jarzębiny można robić super konfiturę, do herbaty, do mięsa. Mniam!
Oj to jestem baaaardzo ciekawa tych krzwów. Ja z braku miejsca mało o nich myślę, ale u Ciebie- pełne pole do popisu!
Co do jabłek- koniecznie chciałam Ci powiedzieć, ze na wiosnę-lato, jak juz będa malutkie zawiązki owoców jabłek (takie 1-2 cm), trzeba poprzerywać je (powyrywać) te które sa mniejsze a zostawić te, które sa większe. Mniej więcej na rozstaw palców od kciuka do małego palca, w takiej odległości, na gałązkach zostawiac owoce. Wtedy nie będą jabłonie (czy grusze) tak plenne, owoców bedzie mniej, co nie wyczerpie drzewa, a za to dorodniejsze. Mozna całkiem sporo poprzerywać. Nawet o 1/3 mniej. Wiem, ze przy Twoich jabłoniach to też niezła robota, ale rąk do przerywania i zwinnych dzieciaków co wlezą na gałąź to chyba nie brak ;) ja może nie będę wchodzić :P , ale służę pomocą, jak będę.
Oranio, ja w przyszłym roku do Ciebie się uśmiechnę na jesieni po miechunkę. Dziękuję!
Pięknie brzmią te nazwy Twoich rabat. Jestem strasznie ciekawa, jak jesień u Ciebie maluje kolory...Może wkleisz tu choć parę fotek?
Ze szklarnią, to moje małe marzenie, na początki inspekt. Strasznie drogie sa te na allegro (ok 150zł) za malutki. Więc pomyślałam,że sama coś pokombinuję. Żałuję, bo miałam stary namiot z tym pałąkowatym rusztowaniem, ale został w pracowni, i zalęgły się w nim osy na poddaszu, więc raczej nie będę próboac odzyskać. Ale to byłby niezły szkielet pod folijkę małą, inspekcik.
Sa szyby na allegro, ale w hurtowych ilościach...z to w Gdańsku ;)
No, ale się rozpisałam.
Oranio, pomyśl o fotkach, może masz jakąś na jesień? Zapraszam, stęskniłam się za Twoją działką. Pozdrawiam
Aga